żeglarskie opowieści, żeglarski świat, żeglarstwo, żeglarskie porady,mazury, obozy. To Blog związany z moimi zainteresowaniami czyli żaglami, jeziorakiem, jachtami, pięknymi Paniami, dobrym rumem i wiatrem.
wtorek, 20 października 2015
Prezentacja Phobos 24.5 - Wygodny i łatwy w transporcie
Protoplasta tej jednostki Phobos 25 odniósł duży sukces na Mazurach za sprawą przestronnego wnętrza, wygodnego kokpitu i dobrych parametrów nautycznych i jest nadal produkowany. Nowy Phobos 24.5 to jakby zwężona jego wersja, przeznaczona dla klientów, którzy chcą mieć wygodny jacht z możliwością łatwego holowania na przyczepie.
Autor: Materiały firmowe
Phobos 25 ma bowiem kadłub o 31 cm przekraczający dopuszczalną szerokość, jaka pozwala na holowanie jachtu na przyczepie za samochodem osobowym. Szerokość najnowszego Phobosa 24.5 wynosi 2,52 m, dzięki czemu można przewozić go drogą. Zmniejszenie tego parametru tylko minimalnie ograniczyło przestronność wnętrza. Kadłub został przeprojektowany tak, by jak najmniej utracić z jego ponadprzeciętnej pojemności. W nowej łodzi zastosowano m.in. niemal pionowe burty i łamane poszycie na rufie – zabiegi poszerzające wnętrze do maksimum.
Uzyskano tak samo jak w 25-tce pięć do ośmiu koi, zamykaną niemałą kabinę toaletową, spory kambuz z pełnym wyposażeniem. Środek Phobosa 24.5 stocznia Dalpol zabudowuje w dwóch kombinacjach: czarterowej 6 + 2 lub armatorskiej 5 + 1. Koja dziobowa w każdej z nich może być odseparowana od mesy, ale zamykana kabina rufowa jest tylko w wersji armatorskiej. Phobos 24.5 ma spory kokpit, z którego dobrze widać drogę przed jachtem. W wersji mieczowej spełnia kryteria kategorii C (6B), w wersji kilowej zaś z falszkilem kategorię B (żegluga morska do 8B). Pierwsze testy na wodzie wiosną potwierdziły, że zwężenie kadłuba nie wpłynęło na pogorszenie własności nautycznych względem Phobosa 25.
Autor: "Żagle"
Dominik Życki
wtorek, 6 października 2015
Dlaczego w Jezioraku nie ma wody?
Pokonywanie szlaków Kanału Elbląskiego we wrześniu tego roku nastręcza szereg trudności. Przysłowiowi "najstarsi górale" nie pamiętają takiego niskiego stanu wody. Na jeziorach odsłoniły się mielizny, różnego rodzaju "twarde" przeszkody są niebezpiecznie blisko lustra wody a pokonanie kanałów wymaga szczególnej ostrożności, bywając czasami niemożliwe. Popatrzmy na wodowskaz Mozgowo, na wrotach bezpieczeństwa. Wyróżniłem na nim trzy poziomy wody:
- 910 , to stan maksymalny, bardzo dawno nie osiągnięty przez wody zlewni górnej
- 890 , to stan minimalny, przekroczony na chwilkę tej wiosny
- 870 , to stan obecny, nie notowany od 40 lat!!!
Co spowodowało taki stan rzeczy? Kto zawinił człowiek czy natura?
Przyjrzyjmy się najpierw naturze.
Aby obiektywnie ocenić przyczyny poprosiłem o pomoc mojego nauczyciela i MISTRZA z zakresu meteorologi Macieja Ostrowskiego. Na podstawie dostępnych danych przedstawił następujące wnioskowanie.
1. Bardzo niska pokrywa śnieżna lub jej całkowity brak
2. Bardzo duże nasłonecznienie
3. Opady deszczu w normie wieloletniej
Kombinacja 1 i 2 powoduje małe podsiąkanie wód po zimie i znaczne parowanie. Może to prowadzić do obniżania poziomu.
Poniżej dwie mapki z biuletynu monitoringu klimatu Polski, wiele wyjaśniają.
Dla dociekliwych cały raport pod linkiem .Bardzo ciekawa lektura, szczególnie w powiązaniu z raportami za okres czerwiec-sierpień.
http://www.imgw.pl/images.../wiosna2014.pdf
Analizując w/w biuletyn widzimy, że obecny rok przyniósł na Mazurach prawie bezśnieżna zimę i wiosnę z opadami poniżej średniej wieloletniej.
Również lato było wyjątkowo ciepłe, niewielkie opady i związane z tym zachmurzenie spowodowało wzrost nasłonecznienia i zwiększone parowanie wód. Zarówno opady jak i nasłonecznienie były na tym obszarze anomalią. Zobaczmy mapki klimatyczne.
Efektem tego było niezwykłe ciepłe lato na obszarze Kujaw, Pomorza i Mazur.
Zobaczmy jak ten rok wygląda z perspektywy klimatu czyli pomiarów wieloletnich, prowadzonych od 1951 roku.
Obszar obwiedziony czerwona ramka to właśnie pas obejmujący Warmię i Mazury bez Powiśla. Zauważmy, że jeszcze do roku 1987 okresy zimne i ciepłe, deszczowe i suche układały się w kilkuletni cykl (7-8 lat). Od 1988 mamy okres ciepło-suchy z wyłomami jedynie w roku 1996 i 2010. Mamy do czynienia z zaburzeniem czy wydłużeniem cyklu? Pytani przeze mnie fachowcy nie potrafili dać jednoznacznej odpowiedzi. Obserwujmy te zimę, będzie ona zapowiedzią tendencji - zmiana czy utrwalenie.
Tyle natura. Czy człowiek nie miał wpływu na poziom wody w jeziorach? Zobaczmy.
Wody zlewni górnej, na poziomie 99,6m n.p.m. ograniczają trzy jazy oznaczone kółkami: Buczyniec, Miłomłyn i Iława.
Jaz w Buczyńcu przez cały sezon 2014 roku był zamknięty grobla z uwagi na remont pochylni wraz z jazem i wrotami bezpieczeństwa. Ta droga nie przecisnęła się nawet kropla.
Jazami w Miłomłynie i w Iławie dokonywano wiosennego zrzutu wody w ilości ok. 2 m3/s w każdym. W czerwcu i lipcu ograniczono wypływ do 1 m3/s a od sierpnia do 0,6 m3/s co spowodowało zatrzymanie pracy elektrowni wodnej w Dziarnówku na rzece Iławce.
Skutki wiosennego zrzutu wody odczuliśmy dopiero latem i jesienią bo natura nic nam nie dolała. Jak jest z wodą w systemie Kanału Elbląskiego każdy widzi ale może jest na to rada. Każdy może jej udzielić i wskazać, jego zdaniem, działania jakie należałoby podjąć aby temu przeciwdziałać.
Dyrektor RZGW Gdańsk zauważył ten problem już po zrzucie wiosennym i w dniu 9 czerwca opublikował obwieszczenie w tej sprawie - http://www.rzgw.gda.pl/cm..._09.06.2014.pdf
Na odpowiednim formularzu KAŻDY może zgłaszać swoje uwagi/wnioski, zachęcam aby to uczynić. Nie narzekajmy tylko, nie bądźmy bierni.
Formularz (doc) http://www.rzgw.gda.pl/cm...harmonogram.doc
formularz (pdf) http://www.rzgw.gda.pl/cm...ia/zal_nr_2.pdf
Stopy wody pod kilem
Za zgodą: http://www.navicula.org.pl
czwartek, 17 września 2015
Nowy sprzęt dla młodych żeglarzy z całej Polski
100 zestawów żagli do łodzi Optimist, kamizelek i materiałów edukacyjnych trafi do 20 klubów żeglarskich w całym kraju. Wszystko to dzięki współpracy Ministerstwa Sportu i Turystyki, Polskiego Związku Żeglarskiego i Grupy Energa. To już kolejny raz kiedy partnerzy przekazują wsparcie sprzętowe ośrodkom szkolącym młodych żeglarzy. Akcja jest częścią największego w kraju projektu żeglarskiego dla młodzieży Energa Sailing.
Dostęp do wysokiej jakości sprzętu jest niezwykle istotny w pierwszym etapie szkolenia żeglarskiego – mówi Maciej Ruwiński z Grupy Energa. Możliwość pływania na nowym, bezpiecznym sprzęcie daje dzieciom i młodzieży szansę poznania żeglarstwa od najlepszej strony i zarażenia się pasją do tego sportu. Popularyzacja żeglarstwa jest jednym z naszych priorytetów w obszarze promocji aktywności ruchowej najmłodszych – dodaje.
Grupa Energa od lat aktywnie angażuje się w promocję i wspieranie żeglarstwa, szczególnie wśród dzieci i młodzieży szkolnej. Dzięki temu rokrocznie grupa kilkuset dzieci ma szansę rozpocząć bezpłatną naukę żeglowania w ramach ogólnopolskiego programu edukacji żeglarskiej Energa Sailing. Jak dotąd w trzech edycjach programu wzięło udział 3000 dzieci, którzy uczyli się pływać na łodziach klasy Optimist a od tego roku również na deskach windsurfingowych. 5000 natomiast uczestniczyło w specjalnie zorganizowanych warsztatach edukacyjnych, a dodatkowe spotkania warsztatowe z zakresu podstaw żeglarstwa, bezpieczeństwa na wodzie i zdrowego stylu życia zostały przeprowadzone w 42 szkołach.
Nieco starsi, już doświadczeni młodzi żeglarze ścigali się w cyklu regat Energa Sailing Cup, który wyłonił grono najzdolniejszych stypendystów, otrzymujących wsparcie finansowe w rozwoju kariery sportowej.
Równie istotne jest doposażenie w sprzęt klubów z całego kraju, które Grupa Energa realizuje wspólnie z MSiT i PZŻ. Do tej pory partnerzy przekazali na ręce ośrodków żeglarskich 70 łodzi Optimist wraz z pełnym wyposażeniem oraz 20 kompletnych desek windsurfingowych. Tegoroczna akcja przekazania sprzętu obejmuje 100 zestawów złożonych z żagli do łodzi Optimist, kamizelek ratunkowych oraz materiałów edukacyjnych. Trafią one do 20 klubów żeglarskich z 9 województw: zachodniopomorskiego, pomorskiego, warmińsko-mazurskiego, kujawsko-pomorskiego, lubuskiego, wielkopolskiego, mazowieckiego, dolnośląskiego i małopolskiego. 10 kolejnych ośrodków otrzyma zestawy materiałów edukacyjnych, pomocnych w szkoleniu żeglarskiej młodzieży.
Zakup i utrzymanie sprzętu są bardzo ważne do tego aby zapewnić młodym sportowcom możliwość nauki podstaw żeglarstwa i sportowego rozwoju – mówi Tomasz Chamera, wiceprezes PZŻ. Cieszymy się, że wspólnie z Energą i Ministerstwem Sportu możemy wspierać polskie kluby w realizacji tej kluczowej potrzeby. Liczymy, że dzięki nam liczba osób rozpoczynających i kontynuujących trening żeglarski będzie każdego roku rosła – dodaje.
Akcja przekazania sprzętu żeglarskiego będzie sukcesywnie realizowana do końca września tego roku.
2015-09-17 | Autor: Informacja prasowa
Dostęp do wysokiej jakości sprzętu jest niezwykle istotny w pierwszym etapie szkolenia żeglarskiego – mówi Maciej Ruwiński z Grupy Energa. Możliwość pływania na nowym, bezpiecznym sprzęcie daje dzieciom i młodzieży szansę poznania żeglarstwa od najlepszej strony i zarażenia się pasją do tego sportu. Popularyzacja żeglarstwa jest jednym z naszych priorytetów w obszarze promocji aktywności ruchowej najmłodszych – dodaje.
Grupa Energa od lat aktywnie angażuje się w promocję i wspieranie żeglarstwa, szczególnie wśród dzieci i młodzieży szkolnej. Dzięki temu rokrocznie grupa kilkuset dzieci ma szansę rozpocząć bezpłatną naukę żeglowania w ramach ogólnopolskiego programu edukacji żeglarskiej Energa Sailing. Jak dotąd w trzech edycjach programu wzięło udział 3000 dzieci, którzy uczyli się pływać na łodziach klasy Optimist a od tego roku również na deskach windsurfingowych. 5000 natomiast uczestniczyło w specjalnie zorganizowanych warsztatach edukacyjnych, a dodatkowe spotkania warsztatowe z zakresu podstaw żeglarstwa, bezpieczeństwa na wodzie i zdrowego stylu życia zostały przeprowadzone w 42 szkołach.
Nieco starsi, już doświadczeni młodzi żeglarze ścigali się w cyklu regat Energa Sailing Cup, który wyłonił grono najzdolniejszych stypendystów, otrzymujących wsparcie finansowe w rozwoju kariery sportowej.
Równie istotne jest doposażenie w sprzęt klubów z całego kraju, które Grupa Energa realizuje wspólnie z MSiT i PZŻ. Do tej pory partnerzy przekazali na ręce ośrodków żeglarskich 70 łodzi Optimist wraz z pełnym wyposażeniem oraz 20 kompletnych desek windsurfingowych. Tegoroczna akcja przekazania sprzętu obejmuje 100 zestawów złożonych z żagli do łodzi Optimist, kamizelek ratunkowych oraz materiałów edukacyjnych. Trafią one do 20 klubów żeglarskich z 9 województw: zachodniopomorskiego, pomorskiego, warmińsko-mazurskiego, kujawsko-pomorskiego, lubuskiego, wielkopolskiego, mazowieckiego, dolnośląskiego i małopolskiego. 10 kolejnych ośrodków otrzyma zestawy materiałów edukacyjnych, pomocnych w szkoleniu żeglarskiej młodzieży.
Zakup i utrzymanie sprzętu są bardzo ważne do tego aby zapewnić młodym sportowcom możliwość nauki podstaw żeglarstwa i sportowego rozwoju – mówi Tomasz Chamera, wiceprezes PZŻ. Cieszymy się, że wspólnie z Energą i Ministerstwem Sportu możemy wspierać polskie kluby w realizacji tej kluczowej potrzeby. Liczymy, że dzięki nam liczba osób rozpoczynających i kontynuujących trening żeglarski będzie każdego roku rosła – dodaje.
Akcja przekazania sprzętu żeglarskiego będzie sukcesywnie realizowana do końca września tego roku.
2015-09-17 | Autor: Informacja prasowa
wtorek, 15 września 2015
Poziom wody poniżej minimum! Żegluga na Wielkich Jeziorach Mazurskich na własne ryzyko!
Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej poinformował o zamknięciu szlaku żeglugowego w Systemie Wielkich Jezior Mazurskich z powodu spadku poziomu wody poniżej minimalnego. "Żegluga po Systemie Wielkich Jezior Mazurskich jest możliwa na własne ryzyko użytkownika" - poinformował RZGW.
Autor: RZGW Warszawa
Pełna treść komunikatu:
"Na podstawie art. 92 ust. 1 ustawy z dn. 18 lipca 2001r Prawo wodne oraz art. 43 ust. 6 ustawy z dn. 21 grudnia 2000r o żegludze śródlądowej niniejszym informujemy wszystkich użytkowników drogi wodnej Systemu Wielkich Jezior Mazurskich, iż z dn. 15.09.2015r zamykamy dla żeglugi drogę wodną na tym Systemie. Powodem tego stanu rzeczy jest obniżenie się stanów wody poniżej poziomu minimalnego (rz. 115,55 m npm), ustalonego w pozwoleniu wodnoprawnym. Spowodowane jest to przedłużającą się suszą hydrologiczną. Przy tak niskim stanie wody nie są zagwarantowane minimalne głębokości tranzytowe, dla drogi wodnej klasy Ia i II.
Informujemy również, że oznakowanie nawigacyjne szlaków żeglownych pławami (bakeny czerwone i zielone), zostanie pozostawione na wodzie dla bezpieczeństwa żeglugi. Żegluga po Systemie Wielkich Jezior Mazurskich jest możliwa na własne ryzyko użytkownika.
Komunikat obowiązuje aż do odwołania."
Autor: RZGW Warszawa
Pełna treść komunikatu:
"Na podstawie art. 92 ust. 1 ustawy z dn. 18 lipca 2001r Prawo wodne oraz art. 43 ust. 6 ustawy z dn. 21 grudnia 2000r o żegludze śródlądowej niniejszym informujemy wszystkich użytkowników drogi wodnej Systemu Wielkich Jezior Mazurskich, iż z dn. 15.09.2015r zamykamy dla żeglugi drogę wodną na tym Systemie. Powodem tego stanu rzeczy jest obniżenie się stanów wody poniżej poziomu minimalnego (rz. 115,55 m npm), ustalonego w pozwoleniu wodnoprawnym. Spowodowane jest to przedłużającą się suszą hydrologiczną. Przy tak niskim stanie wody nie są zagwarantowane minimalne głębokości tranzytowe, dla drogi wodnej klasy Ia i II.
Informujemy również, że oznakowanie nawigacyjne szlaków żeglownych pławami (bakeny czerwone i zielone), zostanie pozostawione na wodzie dla bezpieczeństwa żeglugi. Żegluga po Systemie Wielkich Jezior Mazurskich jest możliwa na własne ryzyko użytkownika.
Komunikat obowiązuje aż do odwołania."
piątek, 11 września 2015
S/y Selma Expeditions: Przejście Północno Zachodnie pokonane
Jacht Selma Expeditions - żeglując w ramach projektu: "Śladami arktycznych wypraw polarnych i Amundsena" - pokonał arktyczne Przejście Północno Zachodnie (North West Passage - NWP), jedną z najtrudniejszych tras żeglarskich na świecie.
NWP prowadzi od strony wschodniej z Północnego Atlantyku, okolic Grenlandi, Morza Baffina i Cieśniny Lancaster - na zachód, aż do Cieśniny Beringa, w okolice Alaski i Północnrgo Pacyfiku. Szlak NWP liczy ponad 3.000 Mm (ponad 5,5 tys. km), w tym ponad 1000 Mm (ponad 1,8 tys. km) przez obszary lodu, rozmarzającego tylko okresowo w krótkich miesiącach letnich. Przejście to kilka możliwych tras między wyspami Arktycznego Archipelagu Kanadyjskiego. To potencjalnie, prawie o 1/3, krótsza trasa z Europy na Daleki Wschód.
10.09.2015. nad ranem czasu polskiego, Selma Expeditions z kpt. Piotrem Kuźniarem i 7-mio osobową załogą pokonał Cieśninę Berringa i wpłynął na Morze Beringa. W ten sposób Selma dołączyła do elitarnej grupy ok. 200 jachtów, która - od czasu Amundsena - odbyła rejs Przejściem Północno-Zachodnim - przez Arktykę Kanadyjską (North West Passage) oraz 6tym jachtem pod polską banderą i 11tym z polską załogą, który tego dokonał. Pomimo postępującego zmniejszenia zalodzenia w Arktyce - Przejście Północno-Zachodnie dalej - jest jednym z najtrudniejszych tras żeglarskich na świecie.
Po 3 686 milach (ponad 6 800 km) i 37 dniach żeglugi od wyjścia z Sisimiut na Grenlandii, Selma symbolicznie kończy trasę Przejścia Północno Zachodniego (NWP) - przekraczając szeroką na ok. 85 km Cieśninę Beringa, geograficzną granicę pomiędzy Azją i Ameryką Płn. To właśnie tutaj przebiega linia zmiany daty. Cieśnina Beringa łączy Morze Czukockie z Morzem Beringa czyli Ocean Arktyczny z Pacyfikiem.
Rejsy arktyczną trasą North West Passage ze wschodu na zachód (z północnego Atlantyku na północny Pacyfik) możliwe są tylko pomiędzy sierpniem i październikiem. W pozostałym okresie, a czasami nawet wcześniej cały szlak skuwa lód. Ta morska droga z Europy do wschodniej Azji jest krótsza od tradycyjnej o ok. 1/3 i prowadzi drogami wodnymi wewnątrz kanadyjskiego Archipelagu Arktycznego. Pierwszy raz North West Passage pokonał 110 lat temu legendarny norweski polarnik - Roald Amundsen na 45tonowym kutrze GJØA. Wtedy zajęło to mu 3 lata. Dotychczas przepłynęło tą drogą ok. 220 jachtów żaglowych z całego świata, w tym 10 z polskimi załogami. Pierwszymi Polakami, którzy pokonali NWP byli dokładnie 30 lat temu (!) Wojtek Jacobson, Janusz Kurbiel i Ludomir Mączka na jachcie VAGABOND’EUX - pod francuską banderą. Był to rejs wymagający wielkiej wytrzymałości. Jacht Vagabond musiał 3 razy zimować w Arktyce. Pierwsze jachty pod polską banderą, które dokonały przejścia NWP to s/y NEKTON oraz s/y STARY - w 2006 roku.
Cała trasa North West Passage była pasjonującym spotkaniem z przyrodą oraz z rdzennymi mieszkańcami tych terenów - Iniutami i z historią odkrywania i zdobywania tego przejścia. Największe wrażenie na załogantach Selmy zrobiła Wyspa Dewon z marsjańskim krajobrazem gór stołowych i osypującymi się skałami osadowymi. To także miejsce przyjazne żeglarzom. Głębokie fiordy oferują tu bezpieczne schronienie na kotwicy. Inne szczególne miejsce to Fort Ross - z opuszczoną faktorią Hudson's Bay Company, której agenci skupowali tu skóry cennych lisów polarnych, białych niedźwiedzi i fok. Na początku XX wieku za tymi futrami szalały "wyższe sfery" Ameryki i Europy. Teraz niezamieszkałe budynki faktorii wciąż stoją i w razie konieczności służą zabłąkanym wędrowcom i żeglarzom. To właśnie tam można znaleźć na stronach księgi pamiątkowej wpisy naszych poprzedników na tej trasie, także z polskich jachtów.
Kolejne niezapomniane miejsce to malownicze przejście wąską cieśniną Bellota znaną z bardzo silnych prądów, gdzie na samym środku spotkano białego niedźwiedzia i trzy białe wieloryby - biełuchy. Płynący tędy prąd zapewnia chyba dostatek pokarmu bo i fok było tu sporo. Inne zapamiętane obrazki to - spotkanie w okolicach Gjoa Haven - swobodnie wędrującego ogromnego woła piżmowego, a w okolicach Cambridge Bay, w Narodowym Parku Mount Pelly, największe na świecie tereny kanadyjskich gęsi lęgowych.
Najciekawsze spotkania z mieszkańcami tych pięknych i surowych terenów - to na pewno te ze społecznością Innuitów w Toloyoak. Chmary ciekawskich, wszędobylskich i roześmianych dzieciaków. Selma i jej polska załoga - byli tam atrakcją. Wizyta w szkole oraz zwiedzanie pokładu jachtu pod biało-czerwona banderą przez ponad setkę maluchów to na pewno niezłe przeżycie. Sto mil dalej, w Gjoa Haven trafiliśmy na inuicke "Święto Końca Lata". Okazja do poznania lokalnych tańców, śpiewu oraz zobaczenia inuickich rzeźbiarzy przy pracy.
Kolejne wrażenia odkrywane w kolejnych zatokach i cieśninach - to pamiątki po odkrywcach i uczestnikach wielkich wypraw arktycznych sprzed ponad 100 lat, takich jak wyrzucony na brzeg wrak statku HMS Fury z wyprawy admirała Williama Edwarda Parry, czy dzwon wydobyty z wraku statku EREBUS z nieszczęsnej wyprawy Franklina oraz kolekcje przedmiotów codziennego użytku zebrane wśród Innuitów w okolicach Gjoa Haven przez Amundsena, który to miejsce nazwał i tak upodobał.
Pisząc o polskich rejsach Przejścia Północno-Zachodniego (North West Passage) nie wolno zapominać jeszcze jednego nazwiska: Wojciech (Victor) Wejer. To Polak od lat mieszkający w Toronto w prowincji Ontario w Kanadzie, który co prawda osobiście nie przepłynął Przejścia Północno-Zachodniego ale wie o nim wszystko i od dziesiątek lat zbiera i analizuje wszystkie możliwe informacje na temat żeglugi w Arktyce, a następnie wspomaga swoją wiedzą płynące tam jachty. Dzięki nowoczesnym środkom łączności - jako "routier na lądzie" (nawigator lodowy) Wejer pilotuje praktycznie wszystkie polskie jachty i wiele innych pod banderami z całego świata, które żeglują przez Arktykę. Dzięki łączności satelitarnej, Wojciech (Victor) Wejer był stałym konsultantem rejsu Selma Expeditions przez Przejście Północno-Zachodnie. Wojciech (Victor) Wejer jest też autorem locji - przewodnika dla żeglujących przez Przejście Północno-Zachodnie, pod tytułem: "Yacht Routing Guide to the North West Passage: Reported safety of anchorages and shelters" oraz współautorem książki: "Arctic and Northern Water.
Międzynarodowe zainteresowanie Arktyką jest coraz większe, a transport morski, z powodu zmniejszania się powierzchni lodów - staje się coraz łatwiejszy. Tylko w ostatnich 2 tygodniach pobliską Alaskę odwiedził Prezydent USA, a na Morzu Beringa manewry prowadziły statki chińskiej marynarki wojennej. Gwałtownie zwiększyła się też aktywność arktycznych projektów rosyjskich. Nie jest tajemnicą, że Arktyka posiada jeszcze nie-wydobywane ogromne złoża ropy (ok. 15% zasobów światowych) i gazu (około 30 % zasobów światowych). Obecnie, kiedy polarny lód powoli zanika - światowe potęgi, na czele z arktyczną piątką: Rosja, USA, Kanada, Dania, i Norwegia - chcą kontrolować i wydobywać te bogactwa, które w dodatku znajdują się dwa razy bliżej do Azji i zachodnich wybrzeży USA, niż obecne eksploatowane. . Na pewno może to zaburzyć naturalny eko-system, co może mieć wpływ na klimat - także ten w Europie i Polsce. Ale wyścig już się rozpoczął. Może załoganci obecnego rejsu Selma Expeditions będą jednymi z ostatnich podziwiających Arktykę w swojej jeszcze naturalnej postaci.
To jeszcze nie koniec wyprawy "Śladami arktycznych wypraw polarnych i Amundsena".. Przed załogą Selmy jeszcze blisko 1000 mil żeglugi (ok. 1,850 km) przez trudne, szczególnie we wrześniu, Morze Beringa - w drodze do Dutch Harbour na Aleutach (Alaska). Trudnością są małe głębokości, stroma falę i częste sztormy. Pamiętamy, że to tutaj kręcono serial TV DISCOVERY - "Najtrudniejsze Zawody Świata" - o poławiaczach krabów. Obecnie wiatr wieje z siłą 7. stopni B. i ma trochę się wzmóc do 8. B. Dobrze, że z dobrego dla nas kierunku. Selma powinna dotrzeć do finalnego portu - na przełomie trzeciego i czwartego tygodnia września. Ale jak zawsze na oceanach, a na morzach polarnych szczególnie - o wszystkim zadecyduje pogoda...
Pozdrawiamy z s/y Selma Expeditions na Morzu Beringa
- Piotr Kuźniar z załogą.
Źródło: Selma Expeditions.com
NWP prowadzi od strony wschodniej z Północnego Atlantyku, okolic Grenlandi, Morza Baffina i Cieśniny Lancaster - na zachód, aż do Cieśniny Beringa, w okolice Alaski i Północnrgo Pacyfiku. Szlak NWP liczy ponad 3.000 Mm (ponad 5,5 tys. km), w tym ponad 1000 Mm (ponad 1,8 tys. km) przez obszary lodu, rozmarzającego tylko okresowo w krótkich miesiącach letnich. Przejście to kilka możliwych tras między wyspami Arktycznego Archipelagu Kanadyjskiego. To potencjalnie, prawie o 1/3, krótsza trasa z Europy na Daleki Wschód.
10.09.2015. nad ranem czasu polskiego, Selma Expeditions z kpt. Piotrem Kuźniarem i 7-mio osobową załogą pokonał Cieśninę Berringa i wpłynął na Morze Beringa. W ten sposób Selma dołączyła do elitarnej grupy ok. 200 jachtów, która - od czasu Amundsena - odbyła rejs Przejściem Północno-Zachodnim - przez Arktykę Kanadyjską (North West Passage) oraz 6tym jachtem pod polską banderą i 11tym z polską załogą, który tego dokonał. Pomimo postępującego zmniejszenia zalodzenia w Arktyce - Przejście Północno-Zachodnie dalej - jest jednym z najtrudniejszych tras żeglarskich na świecie.
Po 3 686 milach (ponad 6 800 km) i 37 dniach żeglugi od wyjścia z Sisimiut na Grenlandii, Selma symbolicznie kończy trasę Przejścia Północno Zachodniego (NWP) - przekraczając szeroką na ok. 85 km Cieśninę Beringa, geograficzną granicę pomiędzy Azją i Ameryką Płn. To właśnie tutaj przebiega linia zmiany daty. Cieśnina Beringa łączy Morze Czukockie z Morzem Beringa czyli Ocean Arktyczny z Pacyfikiem.
Rejsy arktyczną trasą North West Passage ze wschodu na zachód (z północnego Atlantyku na północny Pacyfik) możliwe są tylko pomiędzy sierpniem i październikiem. W pozostałym okresie, a czasami nawet wcześniej cały szlak skuwa lód. Ta morska droga z Europy do wschodniej Azji jest krótsza od tradycyjnej o ok. 1/3 i prowadzi drogami wodnymi wewnątrz kanadyjskiego Archipelagu Arktycznego. Pierwszy raz North West Passage pokonał 110 lat temu legendarny norweski polarnik - Roald Amundsen na 45tonowym kutrze GJØA. Wtedy zajęło to mu 3 lata. Dotychczas przepłynęło tą drogą ok. 220 jachtów żaglowych z całego świata, w tym 10 z polskimi załogami. Pierwszymi Polakami, którzy pokonali NWP byli dokładnie 30 lat temu (!) Wojtek Jacobson, Janusz Kurbiel i Ludomir Mączka na jachcie VAGABOND’EUX - pod francuską banderą. Był to rejs wymagający wielkiej wytrzymałości. Jacht Vagabond musiał 3 razy zimować w Arktyce. Pierwsze jachty pod polską banderą, które dokonały przejścia NWP to s/y NEKTON oraz s/y STARY - w 2006 roku.
Cała trasa North West Passage była pasjonującym spotkaniem z przyrodą oraz z rdzennymi mieszkańcami tych terenów - Iniutami i z historią odkrywania i zdobywania tego przejścia. Największe wrażenie na załogantach Selmy zrobiła Wyspa Dewon z marsjańskim krajobrazem gór stołowych i osypującymi się skałami osadowymi. To także miejsce przyjazne żeglarzom. Głębokie fiordy oferują tu bezpieczne schronienie na kotwicy. Inne szczególne miejsce to Fort Ross - z opuszczoną faktorią Hudson's Bay Company, której agenci skupowali tu skóry cennych lisów polarnych, białych niedźwiedzi i fok. Na początku XX wieku za tymi futrami szalały "wyższe sfery" Ameryki i Europy. Teraz niezamieszkałe budynki faktorii wciąż stoją i w razie konieczności służą zabłąkanym wędrowcom i żeglarzom. To właśnie tam można znaleźć na stronach księgi pamiątkowej wpisy naszych poprzedników na tej trasie, także z polskich jachtów.
Kolejne niezapomniane miejsce to malownicze przejście wąską cieśniną Bellota znaną z bardzo silnych prądów, gdzie na samym środku spotkano białego niedźwiedzia i trzy białe wieloryby - biełuchy. Płynący tędy prąd zapewnia chyba dostatek pokarmu bo i fok było tu sporo. Inne zapamiętane obrazki to - spotkanie w okolicach Gjoa Haven - swobodnie wędrującego ogromnego woła piżmowego, a w okolicach Cambridge Bay, w Narodowym Parku Mount Pelly, największe na świecie tereny kanadyjskich gęsi lęgowych.
Najciekawsze spotkania z mieszkańcami tych pięknych i surowych terenów - to na pewno te ze społecznością Innuitów w Toloyoak. Chmary ciekawskich, wszędobylskich i roześmianych dzieciaków. Selma i jej polska załoga - byli tam atrakcją. Wizyta w szkole oraz zwiedzanie pokładu jachtu pod biało-czerwona banderą przez ponad setkę maluchów to na pewno niezłe przeżycie. Sto mil dalej, w Gjoa Haven trafiliśmy na inuicke "Święto Końca Lata". Okazja do poznania lokalnych tańców, śpiewu oraz zobaczenia inuickich rzeźbiarzy przy pracy.
Kolejne wrażenia odkrywane w kolejnych zatokach i cieśninach - to pamiątki po odkrywcach i uczestnikach wielkich wypraw arktycznych sprzed ponad 100 lat, takich jak wyrzucony na brzeg wrak statku HMS Fury z wyprawy admirała Williama Edwarda Parry, czy dzwon wydobyty z wraku statku EREBUS z nieszczęsnej wyprawy Franklina oraz kolekcje przedmiotów codziennego użytku zebrane wśród Innuitów w okolicach Gjoa Haven przez Amundsena, który to miejsce nazwał i tak upodobał.
Pisząc o polskich rejsach Przejścia Północno-Zachodniego (North West Passage) nie wolno zapominać jeszcze jednego nazwiska: Wojciech (Victor) Wejer. To Polak od lat mieszkający w Toronto w prowincji Ontario w Kanadzie, który co prawda osobiście nie przepłynął Przejścia Północno-Zachodniego ale wie o nim wszystko i od dziesiątek lat zbiera i analizuje wszystkie możliwe informacje na temat żeglugi w Arktyce, a następnie wspomaga swoją wiedzą płynące tam jachty. Dzięki nowoczesnym środkom łączności - jako "routier na lądzie" (nawigator lodowy) Wejer pilotuje praktycznie wszystkie polskie jachty i wiele innych pod banderami z całego świata, które żeglują przez Arktykę. Dzięki łączności satelitarnej, Wojciech (Victor) Wejer był stałym konsultantem rejsu Selma Expeditions przez Przejście Północno-Zachodnie. Wojciech (Victor) Wejer jest też autorem locji - przewodnika dla żeglujących przez Przejście Północno-Zachodnie, pod tytułem: "Yacht Routing Guide to the North West Passage: Reported safety of anchorages and shelters" oraz współautorem książki: "Arctic and Northern Water.
Międzynarodowe zainteresowanie Arktyką jest coraz większe, a transport morski, z powodu zmniejszania się powierzchni lodów - staje się coraz łatwiejszy. Tylko w ostatnich 2 tygodniach pobliską Alaskę odwiedził Prezydent USA, a na Morzu Beringa manewry prowadziły statki chińskiej marynarki wojennej. Gwałtownie zwiększyła się też aktywność arktycznych projektów rosyjskich. Nie jest tajemnicą, że Arktyka posiada jeszcze nie-wydobywane ogromne złoża ropy (ok. 15% zasobów światowych) i gazu (około 30 % zasobów światowych). Obecnie, kiedy polarny lód powoli zanika - światowe potęgi, na czele z arktyczną piątką: Rosja, USA, Kanada, Dania, i Norwegia - chcą kontrolować i wydobywać te bogactwa, które w dodatku znajdują się dwa razy bliżej do Azji i zachodnich wybrzeży USA, niż obecne eksploatowane. . Na pewno może to zaburzyć naturalny eko-system, co może mieć wpływ na klimat - także ten w Europie i Polsce. Ale wyścig już się rozpoczął. Może załoganci obecnego rejsu Selma Expeditions będą jednymi z ostatnich podziwiających Arktykę w swojej jeszcze naturalnej postaci.
To jeszcze nie koniec wyprawy "Śladami arktycznych wypraw polarnych i Amundsena".. Przed załogą Selmy jeszcze blisko 1000 mil żeglugi (ok. 1,850 km) przez trudne, szczególnie we wrześniu, Morze Beringa - w drodze do Dutch Harbour na Aleutach (Alaska). Trudnością są małe głębokości, stroma falę i częste sztormy. Pamiętamy, że to tutaj kręcono serial TV DISCOVERY - "Najtrudniejsze Zawody Świata" - o poławiaczach krabów. Obecnie wiatr wieje z siłą 7. stopni B. i ma trochę się wzmóc do 8. B. Dobrze, że z dobrego dla nas kierunku. Selma powinna dotrzeć do finalnego portu - na przełomie trzeciego i czwartego tygodnia września. Ale jak zawsze na oceanach, a na morzach polarnych szczególnie - o wszystkim zadecyduje pogoda...
Pozdrawiamy z s/y Selma Expeditions na Morzu Beringa
- Piotr Kuźniar z załogą.
Źródło: Selma Expeditions.com
czwartek, 10 września 2015
Pierwszy polski prom elektryczny połączy Gdańsk z Helem.
Na zdjęciu ZeroCat - pierwszy na świecie zasilany elektrycznie prom do przewozu samochodów i ludzi. Zaprojektowany przez polskie biuro projektowe, wybudowany w polskiej stoczni. Obecnie pływa w Norwegii. Fot. nelton.pl
Budowa promu elektrycznego kursującego między Gdańskiem a Helem nabiera coraz bardziej realnych kształtów. Prom pasażersko-samochodowy ma przewozić około 80 samochodów i 200 pasażerów. O planach realizacji przedsięwzięcia rozmawiali pomysłodawcy i partnerzy idei oraz goście podczas targów Baltexpo 2015. Panel został zorganizowany przez portal GospodarkaMorska.pl oraz Klaster Logistyczno-Transportowy Północ-Południe.
- Z pewnością sama idea połączenia promowego pomiędzy Gdańskiem a Półwyspem Helskim nie jest żadnym „odkryciem Ameryki”. Jednak połączenie kilku nowych faktów sprawia, że tego typu projekt po raz pierwszy nabiera realnych kształtów. Dziś sprzyjają nam nowe technologie pozwalające na budowę niezwykle ekologicznego i innowacyjnego promu hybrydowego - to stwarza bardzo dobre perspektywy finansowania. Tym bardziej, że Gdańsk posiada infrastrukturę w postaci nowoczesnego Terminalu Westerplatte, który za chwilę skomunikowany będzie z głównymi dzielnicami Gdańska poprzez tunel pod Martwą Wisłą, a dzięki ostatnim inwestycjom (nowa Trasa Sucharskiego oraz Obwodnica Południowa) już dzisiaj jest świetnie skomunikowany z obwodnicą Trójmiasta, autostradą A1 oraz trasą S-7 - stwierdził pomysłodawca projektu Mateusz Kowalewski z portalu GospodarkaMorska.pl.
Marek Świeczkowski, prezes Klastra Logistyczno-Transportowego Północ-Południe, tchnął życie w pomysł realizacji tego przedsięwzięcia. Wraz z partnerami projektu podpisał już list intencyjny w tej sprawie. Prom ma mierzyć 80 m długości, będzie dysponował miejscem na 60-80 samochodów oraz ponad 200 pasażerów. Projekt promu ma być stworzony przez polskie biuro projektowe, a budową ma zająć się polska stocznia.
- Jesteśmy autorami projektu pierwszego elektrycznego promu na świecie, który Polacy zbudowali dla Norwegów. Jeśli oni mogą wdrażać innowacje w życie, dlaczego nie my? - skomentował Zbigniew Deinrych, senior advisor, z biura projektowego Nelton. - Już rozpoczęliśmy prace nad tym projektem. Jesteśmy na etapie opracowywania koncepcji studyjnej promu, który będzie innowacyjny i przyjazny dla środowiska – dodał Zbigniew Deinrych.
Zaprojektowany przez biuro Nelton prom mógłby powstać w Stocznia Remontowej Nauta, która posiada bogate doświadczenie w budowaniu innowacyjnych jednostek z zastosowaniem najnowszych technologii.
- Realizowaliśmy różne projekty finansowane przez unię, rządy norweskie, irlandzkie, angielskie. Możemy pochwalić się nawet udziałem w podobnej inwestycji budowy jednostki, która połączyła komunikacyjnie dwa porty – powiedział Reza Sohrabian, Head of Commercial Departament, Stocznia Remontowa Nauta.
Realizacja inwestycji będzie kosztowała około 40 mln zł. W tej chwili trwa poszukiwanie sposobów na sfinansowanie projektu.
- Z racji tego, że jest to innowacyjny projekt badawczo-naukowy i na wielu płaszczyznach prototypowy, liczymy na finansowanie jego budowy ze środków krajowych, ale też zagranicznych np. z programu Horyzont 2020 , czy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Warto też zwrócić uwagę na środki, które są do zdobycia w Inteligentnych specjalizacjach Pomorza. W Urzędzie Marszałkowskim będą przeznaczone pieniądze na rozwój Pomorza, z których możemy skorzystać – oświadczył Marek Świeczkowski, prezes Klastera Logistczno-Transportwego Północ-Południe.
Jak podkreślają pomysłodawcy, idea powstania połączenia Gdańsk-Hel w zaproponowanej przez nich formie jest wręcz niezbędna. Istniejące przeprawy promowe na tej trasie funkcjonują tylko w sezonie i obsługują tylko ruch pasażerski. Zdaniem entuzjastów budowy elektrycznego promu, na całorocznych przeprawach promu pasażersko-samochodowego zyskają wszyscy: mieszkańcy, turyści, przedsiębiorcy. Drogą morską można by przeprawiać również różne towary do sklepów czy firm zlokalizowanych na w tym rejonie. Korzyści z tego rozwiązania byłyby obopólne dla Gdańska i Półwyspu Helskiego.
- To połączenie spowoduje ożywienie pod każdym względem. Liczymy na zdobycie stałych klientów przeprawiających się tą drogą, którzy zapewnią płynność finansową projektu – komentowali uczestnicy spotkania.
- Oczywiście chodzi też o odkorkowanie trasy z Trójmiasta na Hel. Wzmożony w sezonie ruch powoduje, że od lat trzeba stać w wielogodzinnych korkach, żeby dostać się na Półwysep - dodał kapitan Jerzy Uziębło, wieloletni prezes Krajowej Izby Gospodarki Morskiej.
Rozmowy w sprawie realizacji projektu są zaawansowane. Pomysłodawcy przedstawili założenia koncepcji m.in. zarządowi Portu Gdańsk, w-ce prezydentowi Gdańska, burmistrzowi Helu i Urzędowi Morskiemu.
- Wspomnieliśmy o tym projekcie także marszałkowi Mieczysławowi Strukowi, Wojewodzie Pomorskiemu i wszyscy byli zainteresowani tą ideą. Uważają oni, że jest to świetny pomysł pod względem ekonomicznym i ekologicznym. Projekt był też omawiany w kancelarii Jerzego Buzka, będzie również promowany w Sejmie - powiedział Marek Świeczkowski. Duże zainteresowanie inicjatywą wyraził również, obecny na spotkaniu, profesor Michał Kleiber, który obiecał wspierać tę inicjatywę.
30 września odbędzie się formalne spotkanie organizacyjne, na którym mają zapaść dalsze decyzje dotyczące realizacji projektu.
W panelu uczestniczyli:
Marek Świeczkowski, prezes Klastera Logiczno-Transporotwego Pólnoc-Południe
Sławomir Niecko, W-ce Przewodniczący Rady Klastra Logistyczno-Transportowego Północ-Południe
Jerzy Uziębło wieloletni prezes Krajowej Izby Gospodarki Morskiej
Reza Sohrabian, Head of Commercial Departament, Stocznia Remontowa NAUTA S.A.
Zbigniew Deinrych, senior advisor, Nelton sp. z o.o.
prof. Michał Kleiber, były prezes PAN
Mateusz Kowalewski, redaktor portalu GospodarkaMorska.pl
Dariusz Rudziński, prezes zarządu PRS
Budowa promu elektrycznego kursującego między Gdańskiem a Helem nabiera coraz bardziej realnych kształtów. Prom pasażersko-samochodowy ma przewozić około 80 samochodów i 200 pasażerów. O planach realizacji przedsięwzięcia rozmawiali pomysłodawcy i partnerzy idei oraz goście podczas targów Baltexpo 2015. Panel został zorganizowany przez portal GospodarkaMorska.pl oraz Klaster Logistyczno-Transportowy Północ-Południe.
- Z pewnością sama idea połączenia promowego pomiędzy Gdańskiem a Półwyspem Helskim nie jest żadnym „odkryciem Ameryki”. Jednak połączenie kilku nowych faktów sprawia, że tego typu projekt po raz pierwszy nabiera realnych kształtów. Dziś sprzyjają nam nowe technologie pozwalające na budowę niezwykle ekologicznego i innowacyjnego promu hybrydowego - to stwarza bardzo dobre perspektywy finansowania. Tym bardziej, że Gdańsk posiada infrastrukturę w postaci nowoczesnego Terminalu Westerplatte, który za chwilę skomunikowany będzie z głównymi dzielnicami Gdańska poprzez tunel pod Martwą Wisłą, a dzięki ostatnim inwestycjom (nowa Trasa Sucharskiego oraz Obwodnica Południowa) już dzisiaj jest świetnie skomunikowany z obwodnicą Trójmiasta, autostradą A1 oraz trasą S-7 - stwierdził pomysłodawca projektu Mateusz Kowalewski z portalu GospodarkaMorska.pl.
Marek Świeczkowski, prezes Klastra Logistyczno-Transportowego Północ-Południe, tchnął życie w pomysł realizacji tego przedsięwzięcia. Wraz z partnerami projektu podpisał już list intencyjny w tej sprawie. Prom ma mierzyć 80 m długości, będzie dysponował miejscem na 60-80 samochodów oraz ponad 200 pasażerów. Projekt promu ma być stworzony przez polskie biuro projektowe, a budową ma zająć się polska stocznia.
- Jesteśmy autorami projektu pierwszego elektrycznego promu na świecie, który Polacy zbudowali dla Norwegów. Jeśli oni mogą wdrażać innowacje w życie, dlaczego nie my? - skomentował Zbigniew Deinrych, senior advisor, z biura projektowego Nelton. - Już rozpoczęliśmy prace nad tym projektem. Jesteśmy na etapie opracowywania koncepcji studyjnej promu, który będzie innowacyjny i przyjazny dla środowiska – dodał Zbigniew Deinrych.
Zaprojektowany przez biuro Nelton prom mógłby powstać w Stocznia Remontowej Nauta, która posiada bogate doświadczenie w budowaniu innowacyjnych jednostek z zastosowaniem najnowszych technologii.
- Realizowaliśmy różne projekty finansowane przez unię, rządy norweskie, irlandzkie, angielskie. Możemy pochwalić się nawet udziałem w podobnej inwestycji budowy jednostki, która połączyła komunikacyjnie dwa porty – powiedział Reza Sohrabian, Head of Commercial Departament, Stocznia Remontowa Nauta.
Realizacja inwestycji będzie kosztowała około 40 mln zł. W tej chwili trwa poszukiwanie sposobów na sfinansowanie projektu.
- Z racji tego, że jest to innowacyjny projekt badawczo-naukowy i na wielu płaszczyznach prototypowy, liczymy na finansowanie jego budowy ze środków krajowych, ale też zagranicznych np. z programu Horyzont 2020 , czy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Warto też zwrócić uwagę na środki, które są do zdobycia w Inteligentnych specjalizacjach Pomorza. W Urzędzie Marszałkowskim będą przeznaczone pieniądze na rozwój Pomorza, z których możemy skorzystać – oświadczył Marek Świeczkowski, prezes Klastera Logistczno-Transportwego Północ-Południe.
Jak podkreślają pomysłodawcy, idea powstania połączenia Gdańsk-Hel w zaproponowanej przez nich formie jest wręcz niezbędna. Istniejące przeprawy promowe na tej trasie funkcjonują tylko w sezonie i obsługują tylko ruch pasażerski. Zdaniem entuzjastów budowy elektrycznego promu, na całorocznych przeprawach promu pasażersko-samochodowego zyskają wszyscy: mieszkańcy, turyści, przedsiębiorcy. Drogą morską można by przeprawiać również różne towary do sklepów czy firm zlokalizowanych na w tym rejonie. Korzyści z tego rozwiązania byłyby obopólne dla Gdańska i Półwyspu Helskiego.
- To połączenie spowoduje ożywienie pod każdym względem. Liczymy na zdobycie stałych klientów przeprawiających się tą drogą, którzy zapewnią płynność finansową projektu – komentowali uczestnicy spotkania.
- Oczywiście chodzi też o odkorkowanie trasy z Trójmiasta na Hel. Wzmożony w sezonie ruch powoduje, że od lat trzeba stać w wielogodzinnych korkach, żeby dostać się na Półwysep - dodał kapitan Jerzy Uziębło, wieloletni prezes Krajowej Izby Gospodarki Morskiej.
Rozmowy w sprawie realizacji projektu są zaawansowane. Pomysłodawcy przedstawili założenia koncepcji m.in. zarządowi Portu Gdańsk, w-ce prezydentowi Gdańska, burmistrzowi Helu i Urzędowi Morskiemu.
- Wspomnieliśmy o tym projekcie także marszałkowi Mieczysławowi Strukowi, Wojewodzie Pomorskiemu i wszyscy byli zainteresowani tą ideą. Uważają oni, że jest to świetny pomysł pod względem ekonomicznym i ekologicznym. Projekt był też omawiany w kancelarii Jerzego Buzka, będzie również promowany w Sejmie - powiedział Marek Świeczkowski. Duże zainteresowanie inicjatywą wyraził również, obecny na spotkaniu, profesor Michał Kleiber, który obiecał wspierać tę inicjatywę.
30 września odbędzie się formalne spotkanie organizacyjne, na którym mają zapaść dalsze decyzje dotyczące realizacji projektu.
W panelu uczestniczyli:
Marek Świeczkowski, prezes Klastera Logiczno-Transporotwego Pólnoc-Południe
Sławomir Niecko, W-ce Przewodniczący Rady Klastra Logistyczno-Transportowego Północ-Południe
Jerzy Uziębło wieloletni prezes Krajowej Izby Gospodarki Morskiej
Reza Sohrabian, Head of Commercial Departament, Stocznia Remontowa NAUTA S.A.
Zbigniew Deinrych, senior advisor, Nelton sp. z o.o.
prof. Michał Kleiber, były prezes PAN
Mateusz Kowalewski, redaktor portalu GospodarkaMorska.pl
Dariusz Rudziński, prezes zarządu PRS
piątek, 5 czerwca 2015
Płonie hala w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni
Płonie hala w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni
Od 16:40 pali się hala na terenie Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. Na miejscu jest co najmniej 7 zastępów straży pożarnej.
O pożarze poinformowaliśmy najpierw w naszym Raporcie z Trójmiasta.
Łukasz Płusa z gdyńskiej komendy Straży Pożarnej poinformował nas, że hala ma powierzchnię ok. 1000 m kw. To mniej więcej połowa wielkości osiedlowego sklepu sieci Biedronka czy Lidl. W budynku prawdopodobnie zapaliły się zgromadzone tam farby.
Przypomnijmy, że w Stoczni Marynarki Wojennej budowany jest patrolowiec Ślązak, czyli okręt, który powstaje na bazie kadłuba niedoszłej korwety Gawron.
Więcej szczegółów wkrótce.
niedziela, 31 maja 2015
Tragedia w Świnoujściu. Zatonął jacht z Polakami
Przed północą statkiem ratowniczym rozbitkowie dopłynęli do nabrzeża
w Świnoujściu, skąd karetkami zostali przewiezieni do tamtejszego
szpitala. Fot. Sławomir Ryfczyński, www.iswinoujscie.pl
Polski jacht bandery kanadyjskiej zatonął w Zatoce Pomorskiej. Ratownicy wyłowili 11 osób, jedna osoba nie żyje.
Polski szkuner z 12 osobami na pokładzie zatonął niedaleko Świnoujścia. Jedna osoba zginęła, reszta załogi została uratowana przez przepływający nieopodal niemiecki kuter.
Osoby uratowane po zatonięciu szkunera "Down North" są w dobrym stanie - informuje Wydział Zarządzania Kryzysowego miasta Świnoujście. W tamtejszym szpitalu znajduje się obecnie dziewięć osób. Jeden z członków załogi odmówił hospitalizacji, natomiast kapitan statku od rana odpowiada na pytania służb ratowniczych.
Potwierdzamy, że jedna osoba nie żyje, natomiast pozostała część załogi ma się dobrze - mówi Jerzy Krawczyk, naczelnik Wydział Zarządzania Kryzysowego miasta Świnoujście.
- Jesteśmy na miejscu i rozpoznajemy potrzeby poszkodowanych, którzy trafili do szpitala po zakończeniu akcji ratunkowej przez Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa. Proponowaliśmy im pomoc psychologów - komentuje Krawczyk.
O godzinie 19.56 Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa otrzymała informacje z USA systemem satelitarnym Cospas-Sarsat o zatonięciu w pobliżu Rugii, 20 mil morskich na północny zachód od Świnoujścia jachtu "Down North" na którego pokładzie było 12 osób. To grupa żeglarzy z Krakowa, która płynęła na Grenlandię przez Norwegię.
Jacht był dziś wyczarterowany i wypłynął ze Świnoujścia. Jednostka nie nadała sygnału SOS.
O godzinie 20.15 statek SAR wyruszył w asyście kutra niemieckiego, który był w rejonie zatonięcia. Kuter "Palucca" podjął z wody 12 osób, jedna z nich nie przeżyła, poinformowała nas Mirosława Więckowska z SAR.
Przed północą statkiem ratowniczym rozbitkowie dopłynęli do nabrzeża w Świnoujściu, skąd karetkami zostali przewiezieni do tamtejszego szpitala. Nikt nie został ranny. Rozbitkowie z powodu wyziębienia zostaną jednak na obserwacji. Na miejscu jest prokurator.
Jak powiedział nam właściciel jachtu, Mariusz Nawrot, osoba, która nie żyje to prawdopodobnie niepełnosprawny reporter National Geographic, który zmarł na zawał serca.
Wciąż oficjalnie nie wiadomo co było przyczyną zatonięcia 23 metrowego jachtu, ani w jakich okolicznościach zginęła jedna osoba z załogi.
Cospas-Sarsat to międzynarodowy system satelitarny ratownictwa lądowego, powietrznego i morskiego. Informacja o zatonięciu wysyłana jest po tym gdy czujnik radiopława zetknie się z wodą.
Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną wypadku mógł być silny szkwał, który przewrócił jacht.
Autor: Anna Łukaszek / Łukasz Rabikowski
Polski jacht bandery kanadyjskiej zatonął w Zatoce Pomorskiej. Ratownicy wyłowili 11 osób, jedna osoba nie żyje.
Polski szkuner z 12 osobami na pokładzie zatonął niedaleko Świnoujścia. Jedna osoba zginęła, reszta załogi została uratowana przez przepływający nieopodal niemiecki kuter.
Osoby uratowane po zatonięciu szkunera "Down North" są w dobrym stanie - informuje Wydział Zarządzania Kryzysowego miasta Świnoujście. W tamtejszym szpitalu znajduje się obecnie dziewięć osób. Jeden z członków załogi odmówił hospitalizacji, natomiast kapitan statku od rana odpowiada na pytania służb ratowniczych.
Potwierdzamy, że jedna osoba nie żyje, natomiast pozostała część załogi ma się dobrze - mówi Jerzy Krawczyk, naczelnik Wydział Zarządzania Kryzysowego miasta Świnoujście.
- Jesteśmy na miejscu i rozpoznajemy potrzeby poszkodowanych, którzy trafili do szpitala po zakończeniu akcji ratunkowej przez Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa. Proponowaliśmy im pomoc psychologów - komentuje Krawczyk.
O godzinie 19.56 Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa otrzymała informacje z USA systemem satelitarnym Cospas-Sarsat o zatonięciu w pobliżu Rugii, 20 mil morskich na północny zachód od Świnoujścia jachtu "Down North" na którego pokładzie było 12 osób. To grupa żeglarzy z Krakowa, która płynęła na Grenlandię przez Norwegię.
Jacht był dziś wyczarterowany i wypłynął ze Świnoujścia. Jednostka nie nadała sygnału SOS.
O godzinie 20.15 statek SAR wyruszył w asyście kutra niemieckiego, który był w rejonie zatonięcia. Kuter "Palucca" podjął z wody 12 osób, jedna z nich nie przeżyła, poinformowała nas Mirosława Więckowska z SAR.
Przed północą statkiem ratowniczym rozbitkowie dopłynęli do nabrzeża w Świnoujściu, skąd karetkami zostali przewiezieni do tamtejszego szpitala. Nikt nie został ranny. Rozbitkowie z powodu wyziębienia zostaną jednak na obserwacji. Na miejscu jest prokurator.
Jak powiedział nam właściciel jachtu, Mariusz Nawrot, osoba, która nie żyje to prawdopodobnie niepełnosprawny reporter National Geographic, który zmarł na zawał serca.
Wciąż oficjalnie nie wiadomo co było przyczyną zatonięcia 23 metrowego jachtu, ani w jakich okolicznościach zginęła jedna osoba z załogi.
Cospas-Sarsat to międzynarodowy system satelitarny ratownictwa lądowego, powietrznego i morskiego. Informacja o zatonięciu wysyłana jest po tym gdy czujnik radiopława zetknie się z wodą.
Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną wypadku mógł być silny szkwał, który przewrócił jacht.
Autor: Anna Łukaszek / Łukasz Rabikowski
piątek, 22 maja 2015
Zabezpieczenie silnika przed kradzieżą - GPS
Wielu z nas zastanawia się jak zabezpieczyć silnik, rower, łódź przed kradzieżą. Niektórzy stosują zmyślne zabezpieczenia mechaniczne. Ja proponuję elektronikę.
Dziś za niecałe 22USD (wraz z przesyłką z Chin) otrzymałem mini lokalizator GPS - gdyby ktoś szukał po angielsku - GPS tracker.
Tracker zamontowany w silniku zaburtowym, rowerze, na jachcie, kajaku, czy czymkolwiek co przyjdzie nam do głowy - chroni daną rzecz przed kradzieżą. To znaczy nie tyle chroni, co pozwala niemal natychmiast skradzioną rzecz odzyskać.
Z powodzeniem od dwóch lat wykorzystuję takie urządzenia do monitorowania różnych swoich "ruchomości".
Do uruchomienia gps-trackera potrzebujmy kupić kartę SIM wybranego operatora (identyczną jak do telefonów komórkowych), która będzie się komunikować z bezpłatnym, internetowym serwerem przez GPRS (jeżeli zależy nam na bieżącej lokalizacji i "alarmach"). W tym przypadku urządzenie co kilka, kilkadziesiąt sekund wysyła swoją pozycję + ewentualnie odczyty z czujników na serwer.
W przypadku bezpłatnego serwera i usługi GPRS jest możliwość zdefiniowania kilku rodzajów alarmów - najpopularniejsze to:
- opuszczenie zdefiniowanej wcześniej strefy (np. portu, miejsca postoju itp.)
- zakłócenia sygnału lub zaniku zasilania (jeżeli ktoś próbuje zagłuszyć sygnał GPS, GPRS lub odetnie zasilanie, wówczas serwer informuje mnie o tym podając ostatnią lokalizację)
- przekroczenie prędkości (jeżeli mówię komuś, aby pływał moją łodzią powoli, to wiem kiedy nie dotrzymuje słowa )
Sprzęt monitorujemy za pomocą strony www, albo (co wygodniejsze) darmowej aplikacji na smartfona.
Powiadomienia bezpłatne są co prawda wysyłane wyłącznie mailem, ale w smartfonie jest możliwość ustawienia sygnału alarmowego dla przychodzącej na zdefiniowaną skrzynkę pocztową wiadomości, więc informowani jesteśmy natychmiast. Dla bardziej wymagających jest możliwość zlecenia powiadamiania esemesem (płatne).
Dodatkowo możemy prześledzić pokonywaną przez traker trasę "z przeszłości" - np. aby sprawdzić, gdzie urządzenie znajdowało się miesiąc temu o interesującej nas godzinie. Pozwoli to armatorowi ustalić, czy np. czarterobiorca uszkodził spodzinę silnika na kamiennej rafie, czy jak twierdzi - "rozpadła się sama".
Zamiast GPRS można korzystać z trackera okazjonalnie poprzez zwykłą sieć GSM. Kupuje się wówczas najtańszą kartę SIM (tzw. starter), doładowuje się ją tylko tyle, aby wystarczyła na dany okres - np. wakacji. Wówczas nie można obiektu śledzić na bieżąco, nie ma alarmów. Można jedynie "zadzwonić do trackera", gdy chcemy sprawdzić, gdzie się podziewa spóźniony czarterobiorca. Traker po otrzymaniu "strzałki" od zdefiniowanego numeru odsyła esemesem aktualną pozycję z linkiem do mapy googla.
Urządzenia tego typu są coraz mniejsze - ten prezentowany egzemplarz GPS-trackera jest jednym z najmniejszych (w rozsądnej cenie) dostępnych na rynku. Posiada dodatkowo możliwość "nasłuchu audio" z miejsca zdarzenia.
Istnieją również takie trackery, które mają wbudowaną kamerę. Droższe egzemplarze są wyposażone ponadto w szereg złączy, umożliwiających podłączenie czujników - np. przechyłu, zalania, poziomu paliwa (do zabezpieczenia przed kradzieżą paliwa w samochodach firmowych), komunikacji z kierowcą, nasłuchu, podglądu, wstrząsu i co tam jeszcze przyjdzie człowiekowi do głowy.
Urządzenie to posiada wbudowany akumulator pozwalający na kilkugodzinną pracę po utracie "stałego zasilania" (np. wyjęciu akumulatora w celu unieszkodliwienia syreny autoalarmu).
Zasilane jest przez USB. W celu zamontowania w silniku zaburtowym - można wykorzystać "elektronikę" z najtańszej samochodowej ładowarki i podłączyć do akumulatora. W przypadku roweru można wykorzystać tzw. power bank stosowany do ładowania smartfonów.
źródło : mazury.info.pl
Dziś za niecałe 22USD (wraz z przesyłką z Chin) otrzymałem mini lokalizator GPS - gdyby ktoś szukał po angielsku - GPS tracker.
Tracker zamontowany w silniku zaburtowym, rowerze, na jachcie, kajaku, czy czymkolwiek co przyjdzie nam do głowy - chroni daną rzecz przed kradzieżą. To znaczy nie tyle chroni, co pozwala niemal natychmiast skradzioną rzecz odzyskać.
Z powodzeniem od dwóch lat wykorzystuję takie urządzenia do monitorowania różnych swoich "ruchomości".
Do uruchomienia gps-trackera potrzebujmy kupić kartę SIM wybranego operatora (identyczną jak do telefonów komórkowych), która będzie się komunikować z bezpłatnym, internetowym serwerem przez GPRS (jeżeli zależy nam na bieżącej lokalizacji i "alarmach"). W tym przypadku urządzenie co kilka, kilkadziesiąt sekund wysyła swoją pozycję + ewentualnie odczyty z czujników na serwer.
W przypadku bezpłatnego serwera i usługi GPRS jest możliwość zdefiniowania kilku rodzajów alarmów - najpopularniejsze to:
- opuszczenie zdefiniowanej wcześniej strefy (np. portu, miejsca postoju itp.)
- zakłócenia sygnału lub zaniku zasilania (jeżeli ktoś próbuje zagłuszyć sygnał GPS, GPRS lub odetnie zasilanie, wówczas serwer informuje mnie o tym podając ostatnią lokalizację)
- przekroczenie prędkości (jeżeli mówię komuś, aby pływał moją łodzią powoli, to wiem kiedy nie dotrzymuje słowa )
Sprzęt monitorujemy za pomocą strony www, albo (co wygodniejsze) darmowej aplikacji na smartfona.
Powiadomienia bezpłatne są co prawda wysyłane wyłącznie mailem, ale w smartfonie jest możliwość ustawienia sygnału alarmowego dla przychodzącej na zdefiniowaną skrzynkę pocztową wiadomości, więc informowani jesteśmy natychmiast. Dla bardziej wymagających jest możliwość zlecenia powiadamiania esemesem (płatne).
Dodatkowo możemy prześledzić pokonywaną przez traker trasę "z przeszłości" - np. aby sprawdzić, gdzie urządzenie znajdowało się miesiąc temu o interesującej nas godzinie. Pozwoli to armatorowi ustalić, czy np. czarterobiorca uszkodził spodzinę silnika na kamiennej rafie, czy jak twierdzi - "rozpadła się sama".
Zamiast GPRS można korzystać z trackera okazjonalnie poprzez zwykłą sieć GSM. Kupuje się wówczas najtańszą kartę SIM (tzw. starter), doładowuje się ją tylko tyle, aby wystarczyła na dany okres - np. wakacji. Wówczas nie można obiektu śledzić na bieżąco, nie ma alarmów. Można jedynie "zadzwonić do trackera", gdy chcemy sprawdzić, gdzie się podziewa spóźniony czarterobiorca. Traker po otrzymaniu "strzałki" od zdefiniowanego numeru odsyła esemesem aktualną pozycję z linkiem do mapy googla.
Urządzenia tego typu są coraz mniejsze - ten prezentowany egzemplarz GPS-trackera jest jednym z najmniejszych (w rozsądnej cenie) dostępnych na rynku. Posiada dodatkowo możliwość "nasłuchu audio" z miejsca zdarzenia.
Istnieją również takie trackery, które mają wbudowaną kamerę. Droższe egzemplarze są wyposażone ponadto w szereg złączy, umożliwiających podłączenie czujników - np. przechyłu, zalania, poziomu paliwa (do zabezpieczenia przed kradzieżą paliwa w samochodach firmowych), komunikacji z kierowcą, nasłuchu, podglądu, wstrząsu i co tam jeszcze przyjdzie człowiekowi do głowy.
Urządzenie to posiada wbudowany akumulator pozwalający na kilkugodzinną pracę po utracie "stałego zasilania" (np. wyjęciu akumulatora w celu unieszkodliwienia syreny autoalarmu).
Zasilane jest przez USB. W celu zamontowania w silniku zaburtowym - można wykorzystać "elektronikę" z najtańszej samochodowej ładowarki i podłączyć do akumulatora. W przypadku roweru można wykorzystać tzw. power bank stosowany do ładowania smartfonów.
źródło : mazury.info.pl
czwartek, 7 maja 2015
W Siemianach powstaje wieża widokowa. Będzie można z niej zobaczyć dużą część Jezioraka
Jeziorak z lotu ptaka
Autor: archiwum gminy Iława
Zespół Parków Krajobrazowych Pojezierza Iławskiego i Wzgórz Dylewskich (z siedzibą w Jerzwałdzie) w ramach jednego projektu przygotował mnóstwo atrakcji dla turystów, mieszkańców powiatu iławskiego i nie tylko. Jedną z nich będzie wieża turystyczno-widokowa, która właśnie powstaje w Siemianach nad Jeziorakiem.
Projekt, w ramach którego powstanie kilka inwestycji dla turystów, to koszt ok. 500 tysięcy złotych. Pełna nazwa projektu brzmi "Ochrona cennych zasobów przyrodniczych na terenie parków krajobrazowych Pomorza, Kujaw, Warmii i Mazur przed nadmierną i niekontrolowaną presją turystów".
— Osiemdziesiąt pięć procent kwoty to dofinansowanie ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach programu Infrastruktura i Środowisko oraz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie — tłumaczy Krzysztof Słowiński, dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Pojezierza Iławskiego i Wzgórz Dylewskich.
Wieża wysoka
na ponad 14 metrów
Jedną z głównych atrakcji Pojezierza Iławskiego może niedługo stać się wieża turystyczno-widokowa w Siemianach (gmina Iława). Niedawno rozpoczęły się prace budowlane — wieża stanie na plaży wiejskiej przy barze Na Skarpie.
— Prace powinny zostać ukończone wraz z ostatnimi dniami czerwca. Chcemy, aby już w tym sezonie letnim turyści mogli korzystać z wieży i doświadczać niezwykłych widoków — mówi dyrektor Słowiński.
Wieża będzie miała 14,15 m wysokości, będzie z niej można zobaczyć większą część Jezioraka, najdłuższego jeziora w Polsce (27,5 km). Wstęp na ten obiekt, podobnie jak na wszystkie opisane poniżej, będzie bezpłatny.
— W związku z tym, że jest to projekt unijny, to co najmniej przez pięć lat od jego rozpoczęcia nie będziemy pobierali opłat za wstęp na nasze obiekty — tłumaczy dyrektor.
Wieża turystyczno-widokowa, identyczna jak ta z Siemian, powstała już w Wysokiej Wsi (powiat ostródzki) na Górze Dylewskiej (312 m.n.p.m.). Można z niej oglądać piękno Wzgórz Dylewskich.
Iławski Biskupin i inne szlaki
przyrodniczo-historyczne
To nie koniec atrakcji organizowanych przez Zespół Parków Krajobrazowych Pojezierza Iławskiego i Wzgórz Dylewskich. — W Jerzwałdzie, nad jeziorem Płaskim, powstaje pomost prowadzący przez teren bagienny, szuwary, zarośla i trzcinowisko wprost nad akwen. Na końcu pomostu zlokalizowany będzie taras widokowy na jezioro. W tym miejscu chcemy stworzyć ścieżkę dydaktyczną — planuje Krzysztof Słowiński.
Ścieżka dydaktyczna istnieje już nad źródłami rzeki Świniarc, w Napromku (gmina Lubawa) wcześniej wybudowano długą na około 250 metrów kładkę, obecnie wydłużono ją o kolejne 200 metrów wzdłuż rzeki. Dzięki niej zwiedzający będą mogli poznawać życie fauny i flory na terenach bagiennych.
W miejscowości Przezmark (gmina Stary Dzierzgoń) na najwyższej kondygnacji zamku krzyżackiego urządzono obserwatorium (są lunety), w tym miejscu odtwarzane są również filmy o dziejach Prusów i zakonu krzyżackiego.
— W ramach projektu powstaną także szlaki przyrodniczo-historyczne, wykraczające nawet poza granice naszego parku — mówi dyrektor ZPKPIiWD. Jeden ze szlaków będzie nosił nazwę Iławski Biskupin (zlokalizowany będzie w okolicach wsi Gardzień i Piotrkowo), podobne szlaki powstaną w okolicach Sarnówka i Siemian oraz Zalewa i Śliwy.
m.partyga@gazetaolsztynska.pl
Wieża turystyczno-widokowa w Wysokiej Wsi — identyczna stanie w Siemianach.
środa, 8 kwietnia 2015
„Kino pod żaglami” zaprasza do Gdańska
Pomorski Związek Żeglarski oraz Narodowe Muzeum Morskie w
Gdańsku zapraszają na cykl filmowy o tematyce marynistycznej w Ośrodku
Kultury Morskiej. Po pokazie spotkania z twórcami filmów i ich
bohaterami. Cykl rozpoczyna reportaż "Konstruktor żaglowców" w czwartek 9
kwietnia o godz. 18.
Autor: Marek Zwierz
Reportaż poświęcony jest twórcy największych polskich żaglowców: m.in. Iskry, Oceanii, Fryderyka Chopina, Pogorii i Daru Młodzieży - Zygmuntowi Choreniowi. Film pokazuje "księcia polskich żaglowców" oraz jego zespół podczas powstawania Pogorii. Widzimy jednostkę podczas pierwszych próbnych rejsów, sprawdzania maszynowni, pierwsze stawianie żagli i pierwsze usterki. Zygmunt Choreń będzie gościem specjalnym spotkania.
Zobacz koniecznie: Stowarzyszenie Samoster - plan kolejnych spotkań w "Korsarzu"
Obraz "Jachtem donikąd" (16.04), opowiada o dramatycznej historii jachtu "Raczyński II". W sierpniu 1979 roku, mieszkający we Francji Ryszard Raczyński, zgłosił w PZŻ pomysł wystawienia nowoczesnej jednostki, pod polską banderą, do atlantyckich regat samotników OSTAR. Film opowiada o absurdach PRL-u i budowie jachtu w wiejskiej stodole pod Sandomierzem. Gościem spotkania będzie Jerzy Jaszczuk, kapitan legendarnego żaglowca "Generał Zaruski".
"Pomeranki" (23.04) to film o coraz bardziej popularnej tradycji kaszubskich łodzi z charakterystycznym żaglem. Kiedyś niewielkie łódeczki, pchane siłą wiatru, lub za pomocą specjalnego drąga, służyły mieszkańcom Półwyspu Helskiego do połowu ryb. Dziś wykorzystywane są przede wszystkim jako atrakcja turystyczna. Pomeranki mają swój festiwal, a ich promotorem jest burmistrz Jastarni, Tyberiusz Narkowicz, który będzie gościem pokazu w OKM.
Cykl filmowy zakończymy obrazem "Gdziekolwiek dopełni się twój los" (07.05) o mało znanym wypadku angielskiego żaglowca szkolnego "Marques", który zatonął podczas Operacji Żagiel w 1984 roku. Gościem spotkania będzie reżyser filmu, Michał Dąbrowski.
Projekcje gdańskiej edycji „Kina pod żaglami” odbywają się w Ośrodku Kultury Morskiej w Gdańsku przy ul. Tokarskiej 21/25 (wejście od Motławy i ul. Tokarskiej). Wstęp wolny.
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU
Autor: MAT. PRASOWE
Autor: Ewa Górska
środa, 1 kwietnia 2015
Kanał Elbląski znowu żeglowny. Rewitalizacja szlaku na finiszu
Kanał Elbląski był zamknięty dla wodniaków przez 2,5 roku. Od czerwca znowu będzie atrakcją turystyczną.
Kończy się, trwająca od 2011 roku, rewitalizacja Kanału Elbląskiego. Ta unikatowa ze względu na system zabytkowych pochylni droga wodna zostanie udostępniona do żeglugi od początku czerwca - zapowiedział Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku.
Jak poinformował rzecznik gdańskiej RZGW Bogusław Pinkiewicz, żegluga na całej długości Kanału Elbląskiego, łącznie z odcinkami między 5 pochylniami, będzie możliwa od 1 czerwca. Natomiast już na 20 kwietnia zaplanowano otwarcie sezonu żeglugowego poza tzw. odcinkiem pochylniowym. Jak zaznaczył rzecznik, informacje o godzinach otwarcia tej trasy wodnej zostaną opublikowane przez RZGW w komunikacie żeglugowym, prawdopodobnie jeszcze przed świętami wielkanocnymi.
Z powodu kompleksowej rewitalizacji Kanał Elbląski był zamknięty dla wodniaków od jesieni 2012 roku, ale pierwsze prace przy odmulaniu szlaku wodnego prowadzono już od sierpnia 2011 roku. Dotychczas pogłębiono dno i wzmocniono brzegi na odcinkach: Miłomłyn-Jezioro Drużno, Miłomłyn-Ostróda-Stare Jabłonki, Miłomłyn-Iława oraz między jeziorami Ruda Woda i Bartężek. Przebudowano i zautomatyzowano śluzy w Ostródzie, Zielonej, Małej Rusi i Miłomłynie.
Rewitalizacja ma poprawić warunki żeglugowe i bezpieczeństwo wodniaków. Dotychczas kosztowała ok. 99 mln zł. Całkowita wartość projektu, współfinansowanego z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, jest szacowana na 115 mln zł. Inwestycja powinna zwiększyć atrakcyjność drogi wodnej, po której w minionych latach pływało statkami turystycznymi nawet 60 tys. pasażerów rocznie.
Autor: MN Źródło: PAP
piątek, 13 marca 2015
Kindo pod Żąglami w Gdyni...
Szukając
domu" to kolejny film, który będzie można zobaczyć w „Kinie pod żaglami"
w Gdyni. Na seans zapraszamy w najbliższy czwartek 12 marca. W 2007
roku pewien Australijczyk postanowił popłynąć z Europy do Australii
jachtem. Nie byłoby w tym może nic dziwnego gdyby nie fakt, że nie miał
żadnego żeglarskiego doświadczenia.
O jego szalonej podróży opowiada pełnometrażowy film dokumentalny „Szukając domu" zrealizowany dwa lata temu. Będzie go można obejrzeć w „Kinie pod żaglami" w Gdyni w najbliższy czwartek 12 marca o godz. 17 w siedzibie Pomorskiego Związku Żeglarskiego przy al. Jana Pawła II 11.
Serdecznie zapraszamy! Wstęp wolny. Podczas projekcji liczyć można na coś słodkiego i losowanie drobnych upominków wśród uczestników.
„Kino pod żaglami" to projekt PoZŻ (organizowany wspólnie z JachtFilmem), podczas którego pokazywane są najlepsze polskie i zagraniczne dokumentalne filmy żeglarskie i morskie.
Kolejne spotkanie w „Kinie pod żaglami" (19 marca) poświęcone będzie podróży „Zawiszy czarnego" dookoła świata. Gościem spotkania będzie kpt. Jan Ludwig.
Fot. kadr z filmu
O jego szalonej podróży opowiada pełnometrażowy film dokumentalny „Szukając domu" zrealizowany dwa lata temu. Będzie go można obejrzeć w „Kinie pod żaglami" w Gdyni w najbliższy czwartek 12 marca o godz. 17 w siedzibie Pomorskiego Związku Żeglarskiego przy al. Jana Pawła II 11.
Serdecznie zapraszamy! Wstęp wolny. Podczas projekcji liczyć można na coś słodkiego i losowanie drobnych upominków wśród uczestników.
„Kino pod żaglami" to projekt PoZŻ (organizowany wspólnie z JachtFilmem), podczas którego pokazywane są najlepsze polskie i zagraniczne dokumentalne filmy żeglarskie i morskie.
Kolejne spotkanie w „Kinie pod żaglami" (19 marca) poświęcone będzie podróży „Zawiszy czarnego" dookoła świata. Gościem spotkania będzie kpt. Jan Ludwig.
Fot. kadr z filmu
Kpt. Mirosław Lewiński z II Nagrodą Rejs Roku 2014
Po raz 45 najlepsi polscy żeglarze spotkali się w Gdańsku, w pierwszy piątek marca – tym razem 6 bm. – gdzie odbyła się uroczystość uhonorowania najbardziej znaczących rejsów minionego sezonu, pod biało-czerwoną… Decyzja Jury została ogłoszona z końcem ubiegłego roku, laureaci byli też specjalnymi gośćmi np. warszawskich Targów „Wiatr i Woda 2015”, albo odbierali w międzyczasie inne nagrody – jak kapitan Mirek Lewiński, za Szczeciński Rejs Roku ZOZŻ 2014.
Jednak to gdańska Gala jest zawsze najważniejsza i historyczna. Tegoroczną prowadził Aleksander Gosk, a drugi raz w historii główny zwycięzca powtórzył sukces z poprzedniego roku - wcześniej dokonał tego tylko …szczecinianin, kpt. Kazimierz "Kuba" Jaworski…
Pełna relacja z Gali jest w mediach, m.in. w „Żaglach”, przypomnę tylko, że „Srebrny Sekstant” i I Nagrodę Honorową „Rejs Roku 2014” ponownie odebrał kapitan Ryszard Wojnowski, za pokonanie Przejścia Północno - Zachodniego na jachcie „Lady Dana 44”. Tym razem II i III Nagrodę „Rejs Roku 2014” przyznano ex aequo dwóm wyprawom - „nasz” kapitan Mirosław Lewiński (na zdjęciu) odebrał nagrodę za 4,5-letni rejs dookoła świata na jachcie „Ulisses”, śladami Władysława Wagnera, zakończony w Las Palmas. Drugim nagrodzonym został Łukasz Natanek za wyróżniony już nagrodą Grotmaszta rejs prawie dookoła świata, z opłynięciem Przylądka Horn, na jachcie „Nekton”.
Tu warto dodać, że z tegorocznymi nagrodami Rejsy Roku 2014 związane są też inne szczecińskie i zachodniopomorskie ciekawostki. Otóż wspomniany jacht „Nekton” Łukasza Natanka zarejestrowany jest w … Szczecinie (na zdjęciu), a dla odmiany mini-jacht „Atlantic Puffin”, na którym dwie odważne żeglarki - Dobrochna Nowak i Katarzyna Sałaban – zrobiły atlantycki rejs na trasie Dziwnów – Islandia – Dziwnów, uhonorowany jednym z wyróżnień 2014, zarejestrowany jest właśnie w …Dziwnowie (to ten sam jacht, na którym Szymon Kuczyński żegluje aktualnie dookoła świata). To jeszcze nie wszystko – za 2014 rok nagrodą „Żagli”, za nietuzinkowe wielkie wyprawy na małych jachtach, uhonorowany został Bogusław Małolepszy, który na maleńkim jachcie „Badwa” wyruszył z Głogowa aż na Bałtyk! Spłynął Odrą najpierw do nas, czyli do Szczecina i na Zalew Szczeciński, a następnie okrążył wyspy Rugię, Uznam i Wolin. Tym samym nie tylko sam odważył się wypłynąć ze śródlądzia na morze, ale także zaraził tym pomysłem swoich przyjaciół, co przy okazji jest najlepszą promocją naszych wód i marin Zachodniopomorskiego Szlaku Żeglarskiego. Tak więc wszystkie żeglarskie drogi z naszych marin prowadzą do portów całego świata, do portów naszych i waszych marzeń, do wielkich nagród. Zapraszamy do nas…
Kpt. Mirosław Lewiński z II Nagrodą Rejs Roku 2014
Autor: Wiesław Seidler
Jednak to gdańska Gala jest zawsze najważniejsza i historyczna. Tegoroczną prowadził Aleksander Gosk, a drugi raz w historii główny zwycięzca powtórzył sukces z poprzedniego roku - wcześniej dokonał tego tylko …szczecinianin, kpt. Kazimierz "Kuba" Jaworski…
Pełna relacja z Gali jest w mediach, m.in. w „Żaglach”, przypomnę tylko, że „Srebrny Sekstant” i I Nagrodę Honorową „Rejs Roku 2014” ponownie odebrał kapitan Ryszard Wojnowski, za pokonanie Przejścia Północno - Zachodniego na jachcie „Lady Dana 44”. Tym razem II i III Nagrodę „Rejs Roku 2014” przyznano ex aequo dwóm wyprawom - „nasz” kapitan Mirosław Lewiński (na zdjęciu) odebrał nagrodę za 4,5-letni rejs dookoła świata na jachcie „Ulisses”, śladami Władysława Wagnera, zakończony w Las Palmas. Drugim nagrodzonym został Łukasz Natanek za wyróżniony już nagrodą Grotmaszta rejs prawie dookoła świata, z opłynięciem Przylądka Horn, na jachcie „Nekton”.
Tu warto dodać, że z tegorocznymi nagrodami Rejsy Roku 2014 związane są też inne szczecińskie i zachodniopomorskie ciekawostki. Otóż wspomniany jacht „Nekton” Łukasza Natanka zarejestrowany jest w … Szczecinie (na zdjęciu), a dla odmiany mini-jacht „Atlantic Puffin”, na którym dwie odważne żeglarki - Dobrochna Nowak i Katarzyna Sałaban – zrobiły atlantycki rejs na trasie Dziwnów – Islandia – Dziwnów, uhonorowany jednym z wyróżnień 2014, zarejestrowany jest właśnie w …Dziwnowie (to ten sam jacht, na którym Szymon Kuczyński żegluje aktualnie dookoła świata). To jeszcze nie wszystko – za 2014 rok nagrodą „Żagli”, za nietuzinkowe wielkie wyprawy na małych jachtach, uhonorowany został Bogusław Małolepszy, który na maleńkim jachcie „Badwa” wyruszył z Głogowa aż na Bałtyk! Spłynął Odrą najpierw do nas, czyli do Szczecina i na Zalew Szczeciński, a następnie okrążył wyspy Rugię, Uznam i Wolin. Tym samym nie tylko sam odważył się wypłynąć ze śródlądzia na morze, ale także zaraził tym pomysłem swoich przyjaciół, co przy okazji jest najlepszą promocją naszych wód i marin Zachodniopomorskiego Szlaku Żeglarskiego. Tak więc wszystkie żeglarskie drogi z naszych marin prowadzą do portów całego świata, do portów naszych i waszych marzeń, do wielkich nagród. Zapraszamy do nas…
Kpt. Mirosław Lewiński z II Nagrodą Rejs Roku 2014
Autor: Wiesław Seidler
wtorek, 20 stycznia 2015
Targi Wiatr i Woda 2015. Zapraszamy już w lutym!
Od 12 do 15 lutego 2015 roku 27. Targi Sportów Wodnych i Rekreacji WIATR i WODA zadebiutują w Centrum Wystawienniczym przy ul. Marsa w Warszawie. To doroczne święto i spotkanie ponad 40 000 przedstawicieli branży, miłośników sportów wodnych i rekreacji z Polski i z zagranicy, jedne z większych targów żeglarskich w tej części Europy.
Nowe miejsce, początek sezonu
Centrum Wystawiennicze przy ul. Marsa to nowoczesny obiekt znany na targowej mapie Warszawy. Dobrze skomunikowany z centrum miasta - dojazd pociągiem i kolejką SKM (stacja Warszawa-Gocławek), samochodem (1500 miejsc parkingowych) czy komunikacją miejską (11 linii autobusowych).
Nowoczesna powierzchnia targowa i infrastruktura konferencyjna to kolejne zalety obiektu. Nowe miejsce to szansa dla wystawców na stworzenie jeszcze ciekawszej ekspozycji z uwagi na lepsze możliwości techniczne w zakresie ekspozycji dużych jednostek pływających. Wychodząc naprzeciw życzeniom Wystawców wracamy ponadto do wcześniejszego terminu organizacji targów – najbliższa edycja odbędzie się w dniach 12-15 lutego 2015 roku. A ponadto dzięki przenosinom do Centrum Wystawienniczego na Marsa możemy zaoferować atrakcyjniejsze, niższe ceny powierzchni wystawienniczej.
To już 25 lat istnienia Targów
Od kilku lat każdorazowo w Targach WIATR i WODA w Warszawie bierze udział ponad 400 wystawców z Polski i zagranicy i blisko 40 000 zwiedzających. Rangę Targów WIATR i WODA podkreśla również fakt przyznawania na nich najważniejszych nagród branżowych, w tym Nagrody Jacht Roku w Polsce (Polish Yacht of the Year), Gwoździ Targów WIATR i WODA im. Jerzego Fijki, Nagród Polskiej Izby Przemysłu Jachtowego i Sportów Wodnych, nagród i wyróżnień stowarzyszeń m.in.: Polskiego Związku Żeglarskiego, Polskiego Związku Motorowodnego i Narciarstwa Wodnego, WOPR i PTTK. Targi odbywają się przy tym pod patronatem najwyższych władz resortowych, uznanych organizacji branżowych, przy wydatnej współpracy wiodących ogólnopolskich, regionalnych i branżowych mediów. W ciągu 25 lat istnienia Targi WIATR i WODA gościły największe gwiazdy sportów wodnych, olimpijczyków, zawodników regatowych, podróżników i odkrywców. Mało jest imprez targowych w Polsce, na których możemy z taką dumą prezentować ofertę polskich firm – znakomitych producentów zaawansowanych technologicznie wyrobów, które podbijają nie tylko europejskie ale i światowe rynki.
Oprócz pięknych jachtów żaglowych, luksusowych łodzi motorowych, pontonów, RIBów, skuterów wodnych i innych jednostek pływających, na targach w tym roku można będzie znaleźć pełną gamę akcesoriów żeglarskich, silników, sprzętu asekuracyjnego i ratunkowego, instrumentów do nawigacji i elektronikę jachtową. Nie zabraknie także ofert producentów i dystrybutorów odzieży żeglarskiej i sportowej oraz prezentacji sprzętu do nurkowania, kajakarstwa i windsurfingu. Atrakcyjne propozycje można będzie także znaleźć na stoiskach obecnych na targach firm czarterowych, których oferty obejmują obecnie niemal każdy zakątek świata, gdzie daje się bezpiecznie żeglować i uprawiać sporty wodne. W targowym sektorze wędkarskim „Na Ryby” nie zabraknie wędek, kołowrotków, spławików, sztucznych przynęt a także sprzętu wyczynowego, żyłek, plecionek, akcesoriów i odzieży dla wędkarzy.
Targi WIATR i WODA to obok ekspozycji wystawców także ciekawe spotkania, prelekcje, warsztaty i pokazy. Wzorem lat ubiegłych i w tym roku podczas czterech dni targowych odbędzie się wiele interesujących wydarzeń dla miłośników sportów wodnych, rekreacji i podróży. Podczas wizyty na targach warto będzie także wziąć udział w targowych konkursach, w których w tym roku do wygrania będą niezwykle cenne nagrody.
Tradycyjnie pierwszy dzień Targów WIATR i WODA w części zarezerwowany będzie dla przedstawicieli branży.
Zapraszamy!
Nowe miejsce, początek sezonu
Centrum Wystawiennicze przy ul. Marsa to nowoczesny obiekt znany na targowej mapie Warszawy. Dobrze skomunikowany z centrum miasta - dojazd pociągiem i kolejką SKM (stacja Warszawa-Gocławek), samochodem (1500 miejsc parkingowych) czy komunikacją miejską (11 linii autobusowych).
Nowoczesna powierzchnia targowa i infrastruktura konferencyjna to kolejne zalety obiektu. Nowe miejsce to szansa dla wystawców na stworzenie jeszcze ciekawszej ekspozycji z uwagi na lepsze możliwości techniczne w zakresie ekspozycji dużych jednostek pływających. Wychodząc naprzeciw życzeniom Wystawców wracamy ponadto do wcześniejszego terminu organizacji targów – najbliższa edycja odbędzie się w dniach 12-15 lutego 2015 roku. A ponadto dzięki przenosinom do Centrum Wystawienniczego na Marsa możemy zaoferować atrakcyjniejsze, niższe ceny powierzchni wystawienniczej.
To już 25 lat istnienia Targów
Od kilku lat każdorazowo w Targach WIATR i WODA w Warszawie bierze udział ponad 400 wystawców z Polski i zagranicy i blisko 40 000 zwiedzających. Rangę Targów WIATR i WODA podkreśla również fakt przyznawania na nich najważniejszych nagród branżowych, w tym Nagrody Jacht Roku w Polsce (Polish Yacht of the Year), Gwoździ Targów WIATR i WODA im. Jerzego Fijki, Nagród Polskiej Izby Przemysłu Jachtowego i Sportów Wodnych, nagród i wyróżnień stowarzyszeń m.in.: Polskiego Związku Żeglarskiego, Polskiego Związku Motorowodnego i Narciarstwa Wodnego, WOPR i PTTK. Targi odbywają się przy tym pod patronatem najwyższych władz resortowych, uznanych organizacji branżowych, przy wydatnej współpracy wiodących ogólnopolskich, regionalnych i branżowych mediów. W ciągu 25 lat istnienia Targi WIATR i WODA gościły największe gwiazdy sportów wodnych, olimpijczyków, zawodników regatowych, podróżników i odkrywców. Mało jest imprez targowych w Polsce, na których możemy z taką dumą prezentować ofertę polskich firm – znakomitych producentów zaawansowanych technologicznie wyrobów, które podbijają nie tylko europejskie ale i światowe rynki.
Oprócz pięknych jachtów żaglowych, luksusowych łodzi motorowych, pontonów, RIBów, skuterów wodnych i innych jednostek pływających, na targach w tym roku można będzie znaleźć pełną gamę akcesoriów żeglarskich, silników, sprzętu asekuracyjnego i ratunkowego, instrumentów do nawigacji i elektronikę jachtową. Nie zabraknie także ofert producentów i dystrybutorów odzieży żeglarskiej i sportowej oraz prezentacji sprzętu do nurkowania, kajakarstwa i windsurfingu. Atrakcyjne propozycje można będzie także znaleźć na stoiskach obecnych na targach firm czarterowych, których oferty obejmują obecnie niemal każdy zakątek świata, gdzie daje się bezpiecznie żeglować i uprawiać sporty wodne. W targowym sektorze wędkarskim „Na Ryby” nie zabraknie wędek, kołowrotków, spławików, sztucznych przynęt a także sprzętu wyczynowego, żyłek, plecionek, akcesoriów i odzieży dla wędkarzy.
Targi WIATR i WODA to obok ekspozycji wystawców także ciekawe spotkania, prelekcje, warsztaty i pokazy. Wzorem lat ubiegłych i w tym roku podczas czterech dni targowych odbędzie się wiele interesujących wydarzeń dla miłośników sportów wodnych, rekreacji i podróży. Podczas wizyty na targach warto będzie także wziąć udział w targowych konkursach, w których w tym roku do wygrania będą niezwykle cenne nagrody.
Tradycyjnie pierwszy dzień Targów WIATR i WODA w części zarezerwowany będzie dla przedstawicieli branży.
Zapraszamy!
środa, 14 stycznia 2015
Resuscytacja w wodzie
Resuscytacja w wodzie polega na dostarczeniu poszkodowanemu powietrza do płuc, podczas gdy jest on holowany do łodzi lub na brzeg. Przeprowadzenie resuscytacji jest możliwe jedynie na powierzchni wody, poprzez metodę usta-usta lub usta-fajka.
Czy sztuczne oddychanie przeprowadzone na powierzchni wody faktycznie może uratować życie?
Śmierć mózgu następuje około 3 minut po tym, jak człowiek przestanie oddychać, zatem dostarczanie tlenu poszkodowanemu podczas holowania może zapobiec obumarciu mózgu. Oczywiście zakładając, że serce ofiary nadal bije i brak oddechu jest jedynym problemem, a cała akcja jest przeprowadzona prawidłowo.
Czynniki fizjologiczne także odgrywają rolę podczas reanimacji w wodzie. Większość osób tonących ma zablokowane drogi oddechowe z powodu skurczu krtani, zatem pierwszą reakcją ofiary na sztuczne oddychanie mogą być wymioty. W wodzie trudno jest oczyścić, a nawet zobaczyć, drogi oddechowe.
Eksperymenty przeprowadzane w wodzie z udziałem manekina, gdy ratownik próbuje go doholować do brzegu i zapobiec dostaniu się wody do płuc, przeprowadzając jednocześnie sztuczne oddychanie pokazują, że jest to prawie niemożliwe. Akcja resuscytacji w wodzie trwa prawie dwa razy dłużej, niż na lądzie.
Pytanie brzmi, czy wydłużony czas pomocy szkodzi, czy pomaga poszkodowanemu?
Czy sztuczne oddychanie przeprowadzone na powierzchni wody faktycznie może uratować życie?
Śmierć mózgu następuje około 3 minut po tym, jak człowiek przestanie oddychać, zatem dostarczanie tlenu poszkodowanemu podczas holowania może zapobiec obumarciu mózgu. Oczywiście zakładając, że serce ofiary nadal bije i brak oddechu jest jedynym problemem, a cała akcja jest przeprowadzona prawidłowo.
Czynniki fizjologiczne także odgrywają rolę podczas reanimacji w wodzie. Większość osób tonących ma zablokowane drogi oddechowe z powodu skurczu krtani, zatem pierwszą reakcją ofiary na sztuczne oddychanie mogą być wymioty. W wodzie trudno jest oczyścić, a nawet zobaczyć, drogi oddechowe.
Eksperymenty przeprowadzane w wodzie z udziałem manekina, gdy ratownik próbuje go doholować do brzegu i zapobiec dostaniu się wody do płuc, przeprowadzając jednocześnie sztuczne oddychanie pokazują, że jest to prawie niemożliwe. Akcja resuscytacji w wodzie trwa prawie dwa razy dłużej, niż na lądzie.
Pytanie brzmi, czy wydłużony czas pomocy szkodzi, czy pomaga poszkodowanemu?
Subskrybuj:
Posty (Atom)