piątek, 22 maja 2015

Zabezpieczenie silnika przed kradzieżą - GPS

Wielu z nas zastanawia się jak zabezpieczyć silnik, rower, łódź przed kradzieżą. Niektórzy stosują zmyślne zabezpieczenia mechaniczne. Ja proponuję elektronikę.

Dziś za niecałe 22USD (wraz z przesyłką z Chin) otrzymałem mini lokalizator GPS - gdyby ktoś szukał po angielsku - GPS tracker.

Tracker zamontowany w silniku zaburtowym, rowerze, na jachcie, kajaku, czy czymkolwiek co przyjdzie nam do głowy - chroni daną rzecz przed kradzieżą. To znaczy nie tyle chroni, co pozwala niemal natychmiast skradzioną rzecz odzyskać.

Z powodzeniem od dwóch lat wykorzystuję takie urządzenia do monitorowania różnych swoich "ruchomości".

Do uruchomienia gps-trackera potrzebujmy kupić kartę SIM wybranego operatora (identyczną jak do telefonów komórkowych), która będzie się komunikować z bezpłatnym, internetowym serwerem przez GPRS (jeżeli zależy nam na bieżącej lokalizacji i "alarmach"). W tym przypadku urządzenie co kilka, kilkadziesiąt sekund wysyła swoją pozycję + ewentualnie odczyty z czujników na serwer.

W przypadku bezpłatnego serwera i usługi GPRS jest możliwość zdefiniowania kilku rodzajów alarmów - najpopularniejsze to:
- opuszczenie zdefiniowanej wcześniej strefy (np. portu, miejsca postoju itp.)
- zakłócenia sygnału lub zaniku zasilania (jeżeli ktoś próbuje zagłuszyć sygnał GPS, GPRS lub odetnie zasilanie, wówczas serwer informuje mnie o tym podając ostatnią lokalizację)
- przekroczenie prędkości (jeżeli mówię komuś, aby pływał moją łodzią powoli, to wiem kiedy nie dotrzymuje słowa )

Sprzęt monitorujemy za pomocą strony www, albo (co wygodniejsze) darmowej aplikacji na smartfona.

Powiadomienia bezpłatne są co prawda wysyłane wyłącznie mailem, ale w smartfonie jest możliwość ustawienia sygnału alarmowego dla przychodzącej na zdefiniowaną skrzynkę pocztową wiadomości, więc informowani jesteśmy natychmiast. Dla bardziej wymagających jest możliwość zlecenia powiadamiania esemesem (płatne).

Dodatkowo możemy prześledzić pokonywaną przez traker trasę "z przeszłości" - np. aby sprawdzić, gdzie urządzenie znajdowało się miesiąc temu o interesującej nas godzinie. Pozwoli to armatorowi ustalić, czy np. czarterobiorca uszkodził spodzinę silnika na kamiennej rafie, czy jak twierdzi - "rozpadła się sama".

Zamiast GPRS można korzystać z trackera okazjonalnie poprzez zwykłą sieć GSM. Kupuje się wówczas najtańszą kartę SIM (tzw. starter), doładowuje się ją tylko tyle, aby wystarczyła na dany okres - np. wakacji. Wówczas nie można obiektu śledzić na bieżąco, nie ma alarmów. Można jedynie "zadzwonić do trackera", gdy chcemy sprawdzić, gdzie się podziewa spóźniony czarterobiorca. Traker po otrzymaniu "strzałki" od zdefiniowanego numeru odsyła esemesem aktualną pozycję z linkiem do mapy googla.





Urządzenia tego typu są coraz mniejsze - ten prezentowany egzemplarz GPS-trackera jest jednym z najmniejszych (w rozsądnej cenie) dostępnych na rynku. Posiada dodatkowo możliwość "nasłuchu audio" z miejsca zdarzenia.

Istnieją również takie trackery, które mają wbudowaną kamerę. Droższe egzemplarze są wyposażone ponadto w szereg złączy, umożliwiających podłączenie czujników - np. przechyłu, zalania, poziomu paliwa (do zabezpieczenia przed kradzieżą paliwa w samochodach firmowych), komunikacji z kierowcą, nasłuchu, podglądu, wstrząsu i co tam jeszcze przyjdzie człowiekowi do głowy.

Urządzenie to posiada wbudowany akumulator pozwalający na kilkugodzinną pracę po utracie "stałego zasilania" (np. wyjęciu akumulatora w celu unieszkodliwienia syreny autoalarmu).
Zasilane jest przez USB. W celu zamontowania w silniku zaburtowym - można wykorzystać "elektronikę" z najtańszej samochodowej ładowarki i podłączyć do akumulatora. W przypadku roweru można wykorzystać tzw. power bank stosowany do ładowania smartfonów.



źródło : mazury.info.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

żeglarski