żeglarskie opowieści, żeglarski świat, żeglarstwo, żeglarskie porady,mazury, obozy. To Blog związany z moimi zainteresowaniami czyli żaglami, jeziorakiem, jachtami, pięknymi Paniami, dobrym rumem i wiatrem.
wtorek, 14 maja 2013
bez patentu
Jak powiedzieć pół prawdy, żeby starczyła za całe kłamstwo? Informatorzy “Rzeczypospolitej” tak wysmażyli medialny pasztet, że pół Polski współczuje biednym nowym żeglarzom i motorowodniakom, którzy nie mogą legalnie pływać z powodu... braku patentów! Ale to nieprawda!
“Rzeczpospolita” podała, że przez niechlujstwo urzędników w Polsce nie można zrobić uprawnień żeglarskich i motorowodnych, bo ministerstwa sportu i transportu, odpowiedzialne za rozporządzenie, które umożliwiałoby przeprowadzanie egzaminów patentowych, nie wydały go, chociaż stare przepisy wygasły już w październiku 2012 r. W efekcie Polski Związek Żeglarski oraz Polski Związek Motorowodny i Narciarstwa Wodnego nie mogą egzaminować na patenty. "Tysiące ludzi, którzy co roku w okresie przedwakacyjnym chcą zdobyć uprawnienia wodne, są w kropce. Podobnie jak tysiące małych firm, które zajmują się szkoleniem przyszłych żeglarzy.” Taką wiadomość podały dziś za wspomnianym dziennikiem m.in. główne internetowe portale informacyjne...
Sugestia, wynikająca z owego tekstu jest prosta: nie będzie patentów, nie da się w bieżącym sezonie legalnie pływać... Otóż – bzdura! Tak to jest, gdy ktoś nie zna żeglarskich realiów w Polsce, a te jak widać dziennikarzom wspomnianego dziennika i powtarzającym za nimi jak papugi redaktorom portali znane nie są... Przykładowo – na polskim śródlądziu każdy dorosły może prowadzić bez patentu jacht żaglowy o długości do 7,5 m po pokładzie i jacht motorowy do mocy silnika 10 kW (jednostki przeznaczone do turystyki i rekreacji). Nie wymaga też posiadania patentu uprawianie turystyki wodnej na jachtach motorowych o mocy silnika do 75 kW i o długości kadłuba do 13 m, których prędkość maksymalna ograniczona jest konstrukcyjnie do 15 km/h, czyli tzw. houseboatach. I nikt nie zabrania nikomu zrobienia kursu żeglarskiego, by posiąść umiejętność sprawnego żeglowania, a nie tylko patent. Przypominam – papier kiepsko pływa... I tak na wydanie dokumentu czeka się u nas czasem kilka tygodni (redakcja otrzymuje informacje o długim oczekiwaniu na wydanie stosownych dokumentów). Tak więc dla typowego kandydata na żeglarza wystarczy kurs i zaświadczenie o jego pomyślnym zakończeniu, które w przyszłości zamieni na stosowny dokument. A żeglować może od zaraz – typowe jachty w mazurskich czarterowniach często mają poniżej 7,5 m, by móc służyć żeglarzom bezpatentowym...
Znów obudziły się urzędnicze demony medialne monopolistycznych w wydawaniu wodniackich “prawek” związkach i doniosły do antyrządowo nastawionych mediów półprawdę (bo rozporządzenie trzeba wydać!), która po opisaniu przez niepatentowanych i bezkrytycznych wobec źródeł żurnalistów jest pełnym kłamstwem. Otóż oświadczamy – w Polsce można legalnie żeglować nawet bez patentu! Bo w żeglowaniu chodzi o praktyczną umiejętność, a nie o dokument! Piszemy o tym w “Żaglach” od lat...
żródło: www.zagle.com.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
żeglarski